Komedia romantyczna przyrządzona według sprawdzonego brytyjskiego przepisu. Są więc
zabawne, soczyste i doprawione przekleństwami dialogi, pierdołowaty, blady Brytyjczyk w głównej
roli (Harry Potter), pocieszny przyjaciel-dziwak (Adam Driver, który urodził się po to, żeby kiedyś
odgrywać na ekranie role kosmitów) oraz śliczna Amerykanka o dużych oczach w roli obiektu
uwielbienia (znana z "Ruby Sparks" Zoe Kazan). A nie, przepraszam, tym razem mamy do czynienia
z Kanadyjką, Richard Curtis byłby niepocieszony.
W sumie to nie ma za bardzo nad czym się tu rozpisywać. Historia - tradycyjnie już dla tego gatunku
- popada z czasem w schemat, ale poprowadzona jest w zgrabny, lekki sposób, miewa błyskotliwe
momenty, nie żenuje, nie nuży, za to wielokrotnie rozwesela. Obsada jest trafiona w dziesiątkę,
chemia występuje w różnych konfiguracjach aktorskich i nikt tutaj nie odstaje od reszty. Większych
powodów do narzekań nie stwierdziłem, porządne kino gatunku, które całkiem zgrabnie imituje
"brytyjską szkołę" kom-romu.
Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
http://kinofilizm.blogspot.co.uk
https://www.facebook.com/pages/Kinofilia/548513951865584