I nie chodzi mi o slang w tym filmie itp., tylko normalne rozmowy, których po prostu nie sposób zrozumieć w wielu momentach, tak jest niewyraźnie nagrane. Wstyd.
No tu muszę się zgodzić, udźwiękowienie trochę fatalne. Na razie z polskich filmów w którym wszystko słychać idealnie jest film Bogowie.
Udźwiękowienie udźwiękowieniem - ale przez pierwsze 20 minut trzeba się dostosować do poziomu rozmów bohaterów, żywcem przypominającego recytowanie wierszyków przez dzieci w przedszkolu tak szybko i jednym tchem, żeby przypadkiem nie zapomnieć co było dalej. Żenujące... Wygląda to tak jakby chcieli koniecznie zrobić film, bez dbania o to, co z tego wyjdzie. A szkoda, bo zapowiadała się ciekawa produkcja.
Może i operatorów mamy świetnych, ale dźwiękowców jeszcze nie. To chyba problem każdego polskiego filmu, że nie można zrozumieć dialogów. Jest kilka powodów, czasami jest to zły balans głośności muzyki, i muzyka zagłusza dialogi, a czasami sami aktorzy po prostu zbyt cicho mówią.
Matko jedyna. Kto napisał te dialogi? Przecież ludzie nie mówią w taki sposób! Słowa wyrzucane jak z karabinu, bez żadnej intonacji, akcentu.. Jakiś dramat. Przez pierwsze 20 minut NIC nie zrozumiałam z dialogów. Przesłanie filmu odeszło na drugi plan, bo ja nie wiedziałam o czym mówią aktorzy. Już nie wspomnę o tych anglojęzycznych wstawkach. KTO TAK MÓWI? A scena z wyciąganiem spirali przez... ojca? Błagam.
Pamiętasz Pitbulla? Jak Grabowski bełkotał? A ten sam Grabowski w Kiepskich mówi krystalicznie czysto. Dlaczego? Bo Kiepscy byli kręceni w studiu, a nie prawdziwych pomieszczeniach. Tu mamy pogłos i dudnienie. A wystarczyło zaadaptować pomieszczenia wełną mineralną i trochę podciąć filtrem dół
Hah, 100% racji.
Najwyraźniej w całym filmie mówiła jakaś terapeutka czy tam psycholożka, która była postacią drugoplanową i najmniej wnosiła w główny wątek. Szkoda, że reszta aktorów się nie przyłożyła tylko bełkotała swoje kwestie.
Mam to samo odczucie, spora część dialogów jest niezrozumiała. Niestety to samo jest z filmem "Pitbull. Nowe porządki".
odbiór jest utrudniony nie tylko dlatego, że miksy ściezek dialogowych są niedopracowane. winę ponosi w dużej mierze wspominana przez przedmówców fatalna maniera aktorów, którzy mówią jak roboty. w realnym języku przekaz dociera lepiej, gdy emocje są przenoszone w różnych tonach głosu. pan vega chyba unosił kciuk do góry po nakręceniu sceny, by praca nad filmem przebiegała szybciej. jeśli jestem jednak w błędzie i był to celowy zabieg przezeń zlecony aktorom - wówczas bardziej niż nad niechlujstwem ubolewam nad jego wizją artystyczną, którą niewiele jest w stanie obronić.
Kiedyś jak poruszyłem ten temat przy okazji Pitbulla to wszyscy pisali "o co ci chodzi". Cieszę się, że już nie jestem jedyny, który ma problem ze zrozumieniem polskich aktorów.