Wybrałem się na ten film zwabiony pochlebnymi recenzjami i jak się okazało było warto.
"Sala samobójców" wyróżnia się spośród innych polskich produkcji ostatnich lat nie tylko przyzwoitym scenariuszem, ale i przekonującą grą aktorską (na wyróżnienie zasługuje szczególnie rola Jakuba Gierszała). Fabuła wciąga i pomimo animowanych fragmentów, sprawia wrażenie całkiem realnej. Dialogi nie są "drewniane" i wbrew moim wcześniejszym obawom, nie jest to film wyłącznie dla nastolatków.
Najlepszą rekomendacją dla tego typu filmu może być cisza, która panowała w czasie wyświetlania napisów końcowych.
Cieszę się, że coraz więcej osób nie kieruje się tymi mniej pochlebnymi opiniami na temat filmu. Najlepiej coś zobaczyć i samemu ocenić.
Film z pewnością nie jest skierowany do młodzieży poniżej 15 roku życia, bo taka zwyczajnie filmu nie zrozumie, a raczej nie będzie wiedziała o co tak naprawdę chodzi, sama wiem jak wygląda seans z takimi osobami - głupie komentarze, śmiechy, czasem zawstydzenie. Nie wiem dlaczego tak młode osoby są wpuszczane na "Salę". Niestety starsza młodzież również nie zawsze rozumie przekaz i sens filmu.
Na pewno do tego filmu trzeba dorosnąć, nie jest to kolejna produkcja masowa, przy której można wygodnie usiąść w fotelu, zajadając się chipsami i popijać colę. To nie jest tego typu film. Na szczęście.
U mnie także panowała cisza na napisach końcowych, ludzie jeszcze siedzieli w fotelach, wciąż wciśnięci w nie, nie chcąc uwierzyć w to, co zobaczyli, nie wiedzieli co robić, co mówić, jak się zachować. A potem ogromne brawa. Coś niesamowitego. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego w kinie.
Po wyjściu z seansu nadal panowała cisza, ludzie byli jeszcze jakby "otępiali", niektórzy nawet przybici. Tylko czasem słychać było jak ktoś z tłumu mówi "Mocny!", "Dobry film". Taka właśnie jest "Sala Samobójców". Ja do dziś czuję to wszystko. "Polecam, polecam to uczucie".