Prawdopodobnie największą zaletą filmu są bohaterzy: barwni, dobrze napisani i nie są niczym chodzące archetypy. Nawet tak (moim zdaniem) zupełnie niepotrzebne postacie jak Blue Falcon, czy Dee Dee są ciekawe i mają chociaż trochę głębi. Dodatkowo, Dicka Dastardly uważam za doskonały czarny charakter, uwielbiałem go w "Złap gołębia" i także w tej animacji nie zawodzi. Niestety Fred trochę oberwał, gdyż został spłycony do głupiego osiłka, co jest dla mnie w ogóle niezrozumiałe.
Co do wad, to największą wadą filmu jest fabuła. Historia o superbohaterach ubrana w poszukiwanie paranormalncyh artefaktów i wszystko zwieńczone spotkanie z mitologicznym stworem. Mam wrażenie, że gdyby zamiast znanej nam grupy przyjaciół dali zupełnie randomowe osoby, film w ogóle by się nie zmienił. To co w Scooby Doo najważniejsze, czyli rozwiązywanie zagadek, zostało całkowicie zepchnięte na margines. Przez takie zagranie film zupełnie stracił klimat, tak charakterystyczny dla serii o gadającym psie. Momentami czułem się jakbym oglądał minionki albo serial animowany marvela.
Byłoby 5/10, ale ocenę podbija piękna animacja i całkiem śmieszne gagi.
O i scena z dzieciństwa była super.