Egzotyczny krajobraz Bliskiego Wschodu w połączeniu z futurystycznymi pojazdami latającymi robi bardzo pozytywne, zaskakujące wrażenie.
Maszyny wykreowane w CGI unoszą się nad zaparkowanym w arabskim miasteczku Ładami i Hyundaiami ;)
Akcja ani na chwilę nie zwalnia, do końca trzyma w napięciu.
Równie monumentalne wrażenie robią zdjęcia pustyni...
Warto obejrzeć, co sam dwukrotnie uczyniłem... ;)
Ja również dwukrotnie. Po to by zrozumieć ideę konfliktu pomiędzy ludźmi a tymi "człeko-bombami".
Z tego co wyczytałem, to ideą było przeniesienie w konwencję SF realnego konfliktu palestyńsko(arabsko) - izraelskiego.
Stąd "żywe bomby", wydzielone "państwo"...
I miłość (teoretycznie niemożliwa) głównych bohaterów pochodzących z dwóch skonfliktowanych narodów.
Ale oglądając taką krótkometrażowkę , zwracamy uwagę głównie na efekty, na akcje, a przesłanie, choć ważne, jest jednak mniej ważne.
Kurcze przesłanie, które opisałeś jest zacne. To chyba będzie +1 po tym co mi naświetliłeś.
Tylko trochę początek z chińczykami do tego przesłania nie pasuje. A wręcz wygląda jakby autorzy chcieli uniknąć takiego skojarzenia.
Chyba nie, bo w wywiadach otwarcie mówią o inspiracji konfliktem palestyńsko izraelskim.
Początek chyba miał pokazać aspekt globalny istnienia robotów.
Mogliby i w Nowym Jorku zacząć film, ale Chiny są równie odległe od Bliskiego Wschodu, a na pewno mniej kontrowersyjne niż USA dla arabskich widzów.
Tak to interpretuję, ale to tylko moje zdanie ;)