Witam,
oglądając to mam wrażenie, jakbym oglądał film szkoleniowy z Amwaya.
Ogólnie zgadzam się oczywiście z tym, że trzeba myśleć pozytywnie, dążyć do tego, czego się pragnie itd.
Jednak kiedy słyszę, że nowym odkryciem fizyki kwantowej jest to, że nie może istnieć Wszechświat bez udziału umysłu, to nie wiem czy wyłączyć film, czy się śmiać... Czy to oznacza, że gdybyśmy mieli na świecie same Jole Rutowicz, to Wszechświat by zniknął? Proszę, żeby ktoś podał źródło, które potwierdza to "odkrycie" w fizyce kwantowej.
Ledwo to skończyłem pisać, a tutaj kolejne dziwacto:
00:12:52:Jeżeli tego nie rozumiesz, to nie oznacza, że masz to odrzucać.
00:12:55:Prawdopodobnie nie|rozumiesz elektryczności.
00:12:59:Po pierwsze nikt nie wie czym jest elektryczność.
00:13:02:Ale korzystamy z korzyści jakie daje.
00:13:04:Czy wiesz jak działa, ja nie.
Otóż do wiadomości tego Pana, ja wiem co to jest elektryczność i mam dziwne wrażenie, że nie jestem z tą wiedzą sam. Polecam chociażby ogólnodostępne źródło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Elektryczno%C5%9B%C4%87
O elektryczności uczyłem się już w podstawówce, więc wiem czym jest "elektryczność". Być może ten człowiek nie ukończył żadnej szkoły i nie wie co to encyklopedia.
Powoli mam wrażenie, że ten film został stworzony dla jakichś ograniczonych umysłowo ludzi...
Publius - masz rację, ten film jest dla ograniczonych umysłowo ludzi. Takich, którzy nie mają bladego pojęcia na temat fizyki kwantowej, filozofii ani psychologii. Otóż, przede wszystkim, podstawą jest sam fakt, że te niby "rewelacje" są sprzedawane w pierwszym lepszym sklepiku z książkami za 30 zł albo w sklepie z filmami za niewiele więcej. Nie wiem, jak głupim trzeba być, aby uwierzyć, że ktoś mógłby udostępnić pospólstwu takie potężne narzędzie, warte miliardy dolarów. Śmieszy mnie też, że autorzy tego filmu / książki powołują się na rzekome odkrycia fizyki kwantowej, co jest totalną bzdurą! Dżizys, jakie znowu "wibracje atomów na częstotliwości tego, czego pragniesz"?! Takie rzeczy w życiu by nie przyszły żadnemu fizykowi do głowy, bo to jest zwykła, pseudonaukowa, absurdalna papka i komercjalizm w najczystszej postaci! Niby to wystarczy rozsiąść się na fotelu, trochę sobie "poprzyciągać" i zwizualizować kilka rzeczy, a wtedy najnowszy model Porsche sam podjedzie pod dom, a do łóżka wskoczy naga Miss World?! BUHAHAHAHA!! Ach, i co najlepsze, to nawet w książce autorka powołuje się na wielkich myslicieli i filozofów, którzy rzekomo znali sekret i go stosowali. A, O DZIWO!, w żadnym z przytoczonych cytatów owych "awatarów" nie było nic na temat żadnego prawa przyciągania ani sekretu, a jedynie takie tam mądrowanie, że jesteśmy potężni, że nasze myśli mają moc itd. I cała ta papka, złożona z kilku banałów i kilku absurdów, została zgrabnie naciągnięta przez aurotkę pod swoją teorię, że niby "wszyscy wielcy ludzie znali sekret i go stosowali".
Przesadzam? Czepiam się? Przecież w całej książce i filmie autorzy non stop podkreślają, że mozliwe jest absolutnie wszystko i nie ma żadnych ograniczeń, jeśli pozna się sekret i zacznie go stosować. Hm, to co mi szkodzi usiąść sobie w fotelu i sprawić samymi myślami, że nagle, z dnia na dzień stanę się miliarderem i będę robił minety czołowym laskom na świecie? Hehehe, jakim to trzeba być naiwniakiem, żeby uwierzyć w takie bajki! A co mnie śmieszy najbardziej, to ludzie, którzy wierzą w ten cały sekret i faktycznie coś im się potem w życiu udaje, to NA SERIO myślą, że to dzięki sekretowi, a nie dzięki ich postępowaniu!
Krótko mówiąc - parodia z tym całym sekretem, ludzka naiwność, głupota i brak wiedzy na temat fizyki kwantowej i psychologii jest po prostu powalająca... Amen.
Postępowanie człowieka jest tylko i wyłącznie spowodowane myśleniem i emocjami z tym połączonymi. Działanie się nie bierze z niczego? Czy tak trudno to zrozumieć???
Sam widzisz - więc w takim razie po co kręcić film i pisać książkę o czymś, co jest oczywiste i co każdy potrafi, jak sam stwierdziłeś?
Ja uważam, że treść jest jak najbardziej OK, ale forma jest bardzo pretensjonalna.
Sekretem jest po prostu wiara we własne siły, a nie wiara w przyciąganie i atomowe, niepotwierdzone naukowo dyrdymały ;)
Publius - uważam, że użycie elektryczności, jako porównanie z nazwanym przez nich: "prawem przyciągania" jest bardzo dobre. Chodziło im o to, żeby uzmysłowić ludziom, że nie muszą wszystkiego bezpośrednio wszystkiego widzieć w jaki sposób coś funkcjonuje, żeby zobaczyć tego efekty. Znajdź lepszy przykład. Zapewniam Cię, że przynajmniej 90% ludzi nie wie jak funkcjonuje elektryczność, ale wszyscy z niej korzystają (ci co to oglądają oczywiście - to na pewno), dlatego powiedział że PRAWDOPODOBNIE nie rozumiesz, żeby nie obrazić takich obeznanych w tej dziedzinie ludzi jak Ty (przy czym znajomość definicji jeszcze nie oznacza, że to rozumiesz). Tak samo jest z tymi zasadami. Co do odkrycia w fizyce kwantowej - że wszechświat nie mógłby istnieć bez umysłu - myślę, że tego nikt nie może udowodnić (bo co było zanim był świat, czy było to zanim, zrozumieć, że świat nie ma początku ani końca ). Dlatego tutaj się nie wypowiadam, być może nawet się z Tobą zgodzę - pewnie faktycznie nie ma zanotowanego takiego odkrycia w fizyce kwantowej. Ale to nie jest myśl przewodnia tego filmu, a zostały zastosowane tego typu elementy, żeby uświadomić człowiekowi jaką moc ma jego umysł i pozwolić mu słusznie uwierzyć, że jest w stanie świadomie kreować swoje życie, i że granice możliwości oraz sytuacja w jakieś się obecnie znajduje są właśnie wyłącznie wytworem jego umysłu.
Pięknie powiedziane. Kupuję to. :)
Nie myślę o sobie jako obeznanym, ale jestem po prostu takim typem człowieka, do którego przemawiają fakty i dowody naukowe. W podobny sposób myśli wiele innych osób i może dlatego tyle złego mówi się o tym filmie, bez doceniania jego przesłania. Ja film doceniam, jedynie ta forma mi trochę nie odpowiada, ale to tylko ja i nie ma się co przejmować.
Polecam ten film wszystkim, którzy chcą choć odrobinę zmienić swoje zycie! :)
Tak, to jest akurat oczywiste - że, myśl powoduje działanie. Ale nie jest oczywiste dla większości społeczeństwa (dlatego, że nikt im tego nie uświadamia - ani szkoła, ani rodzina, ani otoczenie - dlatego dobrze że powstał m.in. ten film), w jaki sposób dane myśli i emocje wpływają na działanie. No i cały czas chodzi o to by przejąć kontrolę nad własnym życiem i zacząć je kreować w taki sposób jak byśmy chcieli, żeby wyglądało (co aktualnie robi ułamek społeczeństwa). T Harv Eker pisze w swojej książce, że Ci w mniejszości (miejmy nadzieję, że będzie ich coraz więcej) Tworzą Własne Życie, natomiast Ci, których jest więcej - Życie Im Się Przydarza. Albo jedni kreują, a drudzy tylko akceptują własne życie. Po której stronie chcesz być? Proponuję zmienić nastawienie, jeżeli marzysz o własnym życiu, z którego będziesz zadowolony. Choć w twoim przypadku (w co wątpię, że się kiedykolwiek zdecydujesz) będzie to bardzo długa droga.