PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=459569}

Seks w wielkim mieście

Sex and the City
6,4 79 659
ocen
6,4 10 1 79659
4,9 10
ocen krytyków
Seks w wielkim mieście
powrót do forum filmu Seks w wielkim mieście

o wiele bardziej niż przedtem swobodną dyskusję na tematy dotąd przez wielu uważane za nie nadające się do rozmów aż tak publicznych. Żaden z dwudziestoparominutowych, potoczyście opowiedzianych odcinków nie miał szans zanudzić widzów.
A co otrzymujemy w filmie pełnometrażowym? Ano, błahą, za to przydługą historyjkę w stylu "w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz". Ani to odkrywcze ani jakoś szczególnie wdzięcznie opowiedziane. A już wątek Carrie i Mr. Biga jest zdecydowanie najmniej interesujący spośród wszystkich czterech wątków, choć zdecydowanie wysunięty na pierwszy plan. Niepotrzebnie...
Pod jednym tylko względem produkcja kinowa bije na głowę epizody z serialu: mianowicie pod względem liczby wstawek modowych i, ogólnie rzecz biorąc, product placements. Pewnie niektóre panie to zainteresuje, mnie akurat nie zainteresowało.

* * *

Żadnej z czterech bohaterek nie nazwałbym bez wahania skończoną pięknością (no, może przy Charlotcie bym się jednak zawahał). Raczej były one "zrobione", uczesane i ubrane; w niektórych sezonach zrobione lepiej, w innych gorzej.
Ale oto zaskoczenie: w filmie kinowym ekipa charakteryzatorów odwaliła fuchę najpodlejszą z możliwych. Tu chodzi o coś więcej, niż zwykłe zaznaczenie czasu, jaki upłynął. Jak można było dopuścić, przy sporym - jak mniemam - budżecie, by Carrie w sytuacji panny młodej wyglądała na siedemdziesięciolatkę, tyle, że z bardzo, bardzo grubą "tapetą" na twarzy. Na miejscu Biga, nawet gdybym jakoś dotarł "przed ołtarz", to czym prędzej bym stamtąd zwiewał na sam widok czarownicy z ptakiem nasadzonym na łeb.

ocenił(a) film na 5
Film_Polski

Jeden z dyskutantów zapytał: "Dlaczego Carrie jako bride - wygląda jak transwestyta, czy inny Drag Queen?" Przyłączam się do pytania.

ocenił(a) film na 6
Film_Polski

Dla mnie to kompletny absurd porównywanie SJP do transa. Nie rozumiem tego. Fakt, że już nie wygląda tak dobrze jak w serialu, gdzie promieniała dziewczęcym urokiem, to zupełnie nie ma w niej żadnych cech męskich jeśli chodzi o wygląd. Twarz ma nabotoksowaną jak większość aktorek, ale jest drobną, filigranową kobietką o dziewczęcej, choć przygaszonej już, urodzie. Jak chciałbyś zobaczyć jak wygląda transwestyta, to był jeden z odcinków serialu, w którym Samantha przeprowadziła się do takiej dzielnicy. Gdyby Carrie postawić obok tych "pań" z potężną muskulaturą, sztucznym biustem i mocnymi męskimi szczękami, to chyba jedynie idiota by mógł stwierdzić, że ma cokolwiek fizycznie z nimi wspólnego. Nie widziałem jeszcze nigdy transa o tak delikatnej, filigranowej budowie.

ocenił(a) film na 5
Film_Polski

Niestety, zgadzam się z opinią, choć serial lubiłam

ocenił(a) film na 6
Film_Polski

Właściwie mogłabym się zgodzić z opinią, poza prostackim hejtem Parker. Naprawdę, o co chodzi z tym krytykowaniem SJP? Kobieta się starzeje, to naturalne, że nie wygląda tak dobrze jak 20- i 30-latki. Gdy jakaś aktorka się nabotoksuje tak, że traci mimikę to leje się jad, bo się zoperowała, bo sztuczna, bo dmuchana lala itd. Gdy znajdzie się jakaś aktorka, która starzeje się z godnością też niedobrze - bo czarownica, bo koń, bo staro wygląda. Więc co? Ma się zamknąć w domu i schować pod kołdrę, bo ma zmarszczki? W telewizji i filmach muszą występować tylko idealnie piękni ludzie?

Takie właśnie opinie nakręcają obsesję młodego wyglądu. Każdy musi być piękny i gładki, a po przekroczeniu 40-tki nic tylko zaszyć się gdzieś na odludziu i nie pokazywać światu, bo po co straszyć ludzi zmarszczkami. Niestety niektórzy zapominają, że przyjdzie taki dzień, kiedy oni sami spojrzą w lustro i zobaczą tylko brzydką, starą, pomarszczoną twarz.

A co do samego filmu, nie ma w sobie już nic z ducha serialu. Przede wszystkim bohaterki są za bardzo odpicowane i glamour, w każdej scenie mają nienaganne fryzury, makijaż i ciuchy prosto od stylisty. Bohaterki SATC takie nie były, ubierały się modnie, ale nie były wymuskane jak do okładki Vogue'a. Poza tym kiepska fabuła, każdy odcinek serialu był napisany ciekawie i dialogi były błyskotliwe, tu tego zabrakło.

ocenił(a) film na 5
adonae

To, że cztery bohaterki prześlizgnęły się od stadium trzydziestek w pierwszych sezonach serialu do stadium ponadczterdziestek w filmie pełnometrażowym - to jeszcze się mieści w pojęciu naturalnego procesu starzenia się, pardon: dojrzewania, na który to proces nikt ze śmiertelników nie jest całkowicie odporny. Spokojnie, spokojnie: nie wyłącznie świeżynki/-nastki, ale także MILF-y z ich urokiem osobistym, inteligencją oraz urodą niewątpliwą choć może nie zawsze nachalną, ot taką zwyczajną, życiową - też zawsze znajdą licznych zaprzysięgłych adoratorów.
Nie wiem jak inni w tym wątku, ale ja swoją 'hate' kieruję n i e osobiście pod adresem Sary Jessici. Kieruję go pod adresem rzeszy charakteryzatorek, kostiumologów, fryzjerów i stylistów wymienionych w dłuuugiej liście płac na końcu. Oto w filmie zrealizowanym z pewnością za wiele milionów dolarów, gdzie niemal każde ujęcie upstrzone jest jakimś product placementem, pozwolono części tych ludzi zwyczajnie odwalić bardzo złą robotę. Jak gdyby mało było krytyki, (uzasadnionej!) z powodu słabego scenariusza, to jeszcze twórcy filmu dają ewidentną plamę w punkcie który, wydawało się, miał się niemal na pewno stać punktem najjaśniejszym. Oto super-arcy-hiper-wystudiowana kreacja ślubna Carrie jest najzwyczajniej w świecie koszmarnie brzydka. Gdybym ja znalazł się na miejscu Mister Biga, to też by mi się nogi w łydkach ugięły.

Film_Polski

Moim zdaniem suknia Carrie nie była brzydka, lecz "eksperymentalna". Wziąwszy pod uwagę fakt, że projektantką sukni była Vivienne Westwood, która słynie z ekscentryzmu, śmiało mogę założyć, że "ozdoba" na głowie Carrie również była jej autorstwa. Przecież takie nakrycia głowy to norma wśród brytyjskiej arystokracji (vide wyścigi w Ascott), a Westwood jest Brytyjką. Zgadzam się z opinią, że ślubna charakteryzacja SJP to porażka ekipy makijażystów. Nie trzeba być profesjonalistą by wiedzieć, że kontrast nienaturalnie bladej twarzy z ustami pomalowanymi ciemną szminką tworzy teatralny efekt, który postarza, a w przypadku Sarah nadał jej wizerunek czarownicy. Natomiast "szacun" wyrażam dla niej za pokazanie się w pewnej sekwencji filmu zupełnie saute (scena gdy po przybyciu do Meksyku załamania niedoszła panna młoda przegląda się w lustrze w łazience). Nie każda aktorka zdobyłaby się na tak odważny krok.

Film_Polski

"z ptakiem nasadzonym na łeb" bo to pewnie projekt Lageferta, albo innego "wizjonera"...

ocenił(a) film na 2
Film_Polski

" Żaden z dwudziestoparominutowych, potoczyście opowiedzianych odcinków nie miał szans zanudzić widzów. " mnie akurat nudziły, serial uważam za płytki ale głównie ze względu na wątpliwą dojrzałość czterech głównych bohaterek, bo zachowują się jak nastolatki moim zdaniem. Żenowało mnie to, że tak na dobrą sprawę nie interesowały się niczym poza powierzchownymi sprawami, - a przynajmniej takie było moje wrażenie po obejrzeniu paru odcinków, które okazaly się nie na moje nerwy. śmiem twierdzić, że jedyną dźwignią, dzieki której ten serial zyskał sobie tylu fanów, jest tytułowy seks, ale dla mnie to stanowczo za mało by zainteresować się serialem.

Natomiast jaki był film? Uklonem w stronę konsumpcyjnego trybu życia, podążaniem za fanaberiami, szuakniem dziury w całym i tworzeniem problemów na siłę oraz unikaniem konfrontacji, przy czym toarzyszy gadanie o "dupie Maryni"- gadanie o bzdetach, na które wiele osób nie zwróciłoby uwagi, bo to zwyczajne pierdoły.

ocenił(a) film na 6
Moai

Dlaczego wątpliwą dojrzałość?

Serial skupiał się przede wszystkim na życiu uczuciowym i erotycznym bohaterek, nie ma tam prawie nic o innych aspektach ich życia, a takie na pewno były. Założeniem twórców było ukazanie ich historii pod kątem spraw osobistych i tylko tego. Nie można się więc czepiać, że bohaterki były "płytkie" i zachowywały się jak nastolatki. W sprawach seksu i miłości nie ma podziału na "inteligentną" i "płytką" rozmowę. Gwarantuję ci, że o swoim życiu uczuciowym tak samo rozmawiają nastolatki spod bloku jak i kobiety z doktoratem. Te tematy są tak uniwersalne, że tu nie ma różnicy. Mogłaś/łeś odnieść wrażenie płytkości dlatego, że całość serialu krąży wyłącznie wokół damsko-męskich tematów, no i masz rację - w porównaniu do bardziej ważkich kwestii typu kryzys finansowy na świecie, długość wacka jakiegoś faceta faktycznie wydaje się błahostką. Ale to nie znaczy, że bohaterki żyły tylko tym (no, może Samantha ;), na pewno miały inne problemy na głowie, tylko nie poświęcono im miejsca w serialu. I słusznie, jak chcę sobie pooglądać ludzkie tragedie i głębokie rozkminy psychologiczne, to włączam sobie wiadomości albo oglądam Bergmana.

A tą "dźwignią", dzięki której serial zyskał tylu fanów z pewnością nie jest sam seks, bo dla seksu można sobie równie dobrze włączyć porno i wyjdzie na jedno. Chodzi o to, jak ten temat został potraktowany - inteligentnie i z humorem, bez taniej wulgarności. Plus ukazane są skrajnie różne podejścia do seksu i miłości wśród kobiet, np. Charlotte ceni stabilizację i małżeństwo, Carrie pragnie romantycznej miłości, Miranda jest zdystansowana i trochę cyniczna, ale w głębi duszy też chce mieć w kimś oparcie, jedynie Samantha to typowa hedonistka (która też koniec końców znajduje tego jedynego).

Do tego serialu trzeba podejść z dystansem.

ocenił(a) film na 2
adonae

Miło jest czytać takie konkretne odpowiedzi, bez ataku na osobę z odmiennym zdaniem, naprawę to doceniam, bo raczej jest to żadkość.

Powiem tobie szczerze, że tak na dobrą sprawę już niewiele pamiętam z tego serialu więc nie przytoczę żadnych konkretnych przykładów, a z tego co zapamiętałam było to jak irracjonalnie podchodziły do problemów - tak jak w tym filmie( zamiast omówic sprawę z mężczyzną z którym chce się ożenić, zamiast przedyskutować sprawy, które dręczą człowieka, zamiast się jednak skonfrontować z facetem, który nie zjawił się na ślubie, to go unika. Jestem zdania, że niezależnie jak wielkie było upokorzenie, to mimo wszystko powinna go była wysłuchać, a nie jego unikać- no ale tak nie byłoby wilekigo dramatu i tematu na film) , i że te kobiety same nie wiedziały czego chcą.

Ja nie mam pretensji co do tematu jakim jest życie erotyczne, ale sposób w jaki do tego się podchodzi. Niby są cztery rożne osobowości, ale ja tak na dobrą sprawę ich nie widziałam, widziałam miałkie baby- oprócz Samanthy- nie widziałam w nich nic specjalnego ani nadzwyczajnego. Były w stanie o byle co zrobić wielkie problemy, natomiast to co naprawdę ich uszczęśliwiało były zakupy- bardzo drogie zakupy trzeba dodać. Nie widzialam tam naprawdę powalających osobowości, nie widziałam tam ciekawych problemów, nie widziałam tam też i ciekawych konwersacji. Ten serial kojarzy mi się z tymi drogimi magazynami dla pań jak "Glamour" "Twój Styl", "Pani" itd , których nie ruszam i nie czytam bo tam nie ma według mnie niczego interesującego ani godnego uwagi. Jakieś tam bzdety o modzie, kosmetykach, plotki i na koniec horoskopy, czyli bzdury, co po miesiącu nie będą aktualne.

Żeby nie było- ja rozumiem, że każdy woli coś innego, ma różne zainteresowania, inne problemy itd. itd. ale te kobiety sprawiały wrażenie, że tylko trzy rzeczy je na dobrą sprawę interesowały - praca, seks i zakupy. Chociaż wiem, że ciężko oczekiwać od serialu, który już w samej nazwie wskazuje co będzie domeną, to uważam jednak że można było coś lepszego stworzyć, wyjść ze strefy znudzonych kobiet po czterdziestce co tylko siedzą w kawiarniach i są zamknięte w tym swoim snobistycznym świecie, a wziać osoby z rożnych warstw społecznych i żeby w grupie tej byli mężczyźni, żeby doszło do konfrontacji płci, odmiennych punktów widzenia, potrzeb, zderzeń osobowości, no i bardziej konkretnych problemów- jednemu nie starcza "do pierwszego" a drugi pławi się w luksusie. Gdyby coś takiego było, to bym była bardziej serialem zainteresowana - bo miałby jakieś socjologiczne podejście - a tak to ja widze jeden wielki jarmark lansu.

No ale serial jest taki a nie inny i w tej formie widać nie jest dla osób takich jak ja.

ocenił(a) film na 6
Moai

Irracjonalne podejście do problemów, które opisałaś, występuje w 99% seriali ;) Serio, ile razy wkurzałam się, że bohaterka/bohater zamiast porozmawiać z partnerem, wyjaśnić sobie wszystko, po prostu go unika albo bez sensu się dąsa. Na tym polegają wątki miłosne we wszystkich filmach i serialach, więc o to bym się nie czepiała.

Co do podejścia do seksu, jaki jest zaprezentowany w tym serialu - to jest właśnie klucz do zrozumienia jego fenomenu. Jeśli do ciebie nie przemawia, na pewno SATC nie polubisz. Albo nie tyle przemawia, ile po prostu bawi, bo ja traktuję tematy damsko-męskie poruszane w tym serialu totalnie na luzie i z dystansem, zdając sobie sprawę, że to jedna wielka fikcja i przerysowanie. Oglądanie odcinków po prostu poprawia mi humor - dlaczego? Bo pokazuje kobiety, które nie przejmują się pierdołami, idą przed siebie, nie rozpamiętują, są optymistkami i po każdej porażce potrafią się podnieść. Ja taka nie jestem, często przejmuję się drobnostkami i gdy sobie obejrzę, jak dziewczyny pokonują pewne problemy dzięki sile swojej przyjaźni i poczuciu humoru - od razu podnoszę się na duchu, zaczynam patrzeć z dystansem na swoje przykre doświadczenia. Tak, to wszystko jest bardzo uproszczone i naiwne, ale w moim przypadku działa. Coś na zasadzie oglądania głupiej komedii romantycznej, która też ma moc wprawiania w dobry nastrój.

Żeby nie było, na co dzień mam raczej bardziej ambitne zainteresowania niż faceci i zakupy, lubię dobrą książkę, chodzę do teatru, czytam prasę publicystyczną, ale hej - tak nie można non-stop. Nie można we wszystkim dopatrywać się drugiego dna, rozkładać na czynniki pierwsze, analizować trudną sytuację materialną ludzi itd., itp. Czasem chce się obejrzeć bajkę, w której kobiety jest stać na najnowszy model szpilek od D&G i prawie codziennie poznają interesujących facetów. Grunt, żeby to nie było takie nachalne i prostackie, jak np. w wielu polskich serialach, żeby życie bohaterek było przedstawione z przymrużeniem oka. Tak jest w przypadku SATC i za to uwielbiam ten serial.

Poza tym - czy nasze życie też takie nie jest? Jednego dnia spotyka cię zawód, wkurzasz się, bo przyszły wysokie rachunki albo oblałaś egzamin, myślisz nad fundamentalnymi kwestiami - o Boże, gdzie ja znajdę pracę, jak skończę studia, na pewno skończę jak nieudacznik itd. Na drugi dzień widzisz się z koleżanką na kawie, ona opowiada ci o swojej randce z nowo poznanym facetem i śmiejecie się obie, gadacie o pierdołach, w drodze powrotnej zahaczasz o sklep z ubraniami i na przecenie kupujesz bluzkę, w której jest ci tak ładnie, że poprawia ci się humor na myśl o chwili, gdy ją założysz. To jest właśnie życie, tematy bardzo serio przeplatają się z błahostkami, i to w bezpośrednim sąsiedztwie. Dlatego nie można skreślać czegoś, bo nie ma socjologicznego podejścia czy wszechstronnej analizy stanów emocjonalnych. Są takie chwile, gdy świat wydaje ci się prosty jak budowa cepa i SATC jest idealny na taką chwilę niezobowiązującego relaksu, prostą odskocznią od komplikacji, które otaczają cię zewsząd na co dzień.

ocenił(a) film na 2
adonae

Nie skreślam czegoś bo nie ma socjologicznego podejścia :) Napisałam, że gdyby ten serial miał coś więcej - gdyby był bardziej rozbudowany- miał ciekawsze osbosowości, miał facetów w grupie i żeby poboczne tematy nie ograniczały się do zakupów (ja bym była zainteresowana komediowym akcentem, że np. w czyjejś rodzinie są dewianci, i fajnie by bylo jakby to też było pokazane w krzywym zwierciadle jak jedna z osób się wstydzi jak się zachowują czy coś, tak jak Sherman Klump w Gruby i Chudszy, ta jego rodzinka byla niesamowita). Albo pokazać konsekwencje szastania pieniędzmi, i też w komediowym świetle, że komornik przychodzi i jedna z głównych osób musi wracać do czasów studenckich gdzie musi dzielić mieszkanie z innymi i też jakoś wcisnąć komicznych lokatorów.

Rzucam z czapy pierwsze lepsze przykłady.

Co do irracjonalności zachowania się postaci- to tak, poawia się to często w serialach, ale komediowe seriale to wykorzystują na swoja korzyść, że potrafią widza rozbawić, kto oglądał "Przyjaciół" ten wie. A tutaj było to pokazane na serio, i nie było rzadnych konsekwencji ani poważnych ani komediowych, a tylko przedłużało długość odcinka. I znowu piszę o tym co pamietam, możliwe, że w innych odcinkach to się inaczej prezentowało, ale z tych co ja widziałam tak to się wyglądało.

No i na koniec ja akurat nigdy nie marzyłam o markowych ciuchach, nie czytam nigdy magazynów o modzie, i w życiu nie kupiłabym sobie ciuchów co przekraczają wartość 300zł, bo dla mnie to już rozrzutność i przewartościowanie. Więc mówię do mnie te fanaberie nie przemawiają, wolę po prostu coś innego. Dlatego ten serial mnie nudził, bohaterki mnie nudziły, ich problmey mnie nudziły, i cała reszta. Zazwyczaj byłam w stanie coś tam docenić, ale w tym serialu nic do mnie nie przemawialo, więc przestalam go oglądać.

Nie mniej jednak znowu ukłon w twoją stonę, bardzo mi się podoba sposób w jaki o tym wszystkim piszesz, jest to konstruktywna wypowiedź, i bardzo miło się czytało :)

Moai

Nie tylko Ciebie zmęczył ten serial i jego "przesłanie", dlatego w USA dla przeciwwagi stworzono serial "Dziewczyny", którego akcja bliższa jest przeciętnemu odbiorcy. Podobno dobry;)

adonae

Rozmowy bohaterek niestety były płytkie i nigdy nie zahaczyły o żaden istotny temat. W relacjach damsko-męskich jest wiele dyskryminacji, czasem nawet przemocy, a w tym serialu taka tematyka nigdy nie została poruszona. Seks zawsze był tu dobry, a zachowania mężczyzn (mimo różnych gaf) zawsze w porządku wobec bohaterek. Od przełomowego serialu oczekiwałabym czegoś bardziej realnego niż uroczy glamour.
Poza tym serial z sezonu na sezon był coraz gorszy, więc nic dziwnego, że film jest aż tak słaby.

adonae

Nie można się więc czepiać, że bohaterki były "płytkie" i zachowywały się jak nastolatki. W sprawach seksu i miłości nie ma podziału na "inteligentną" i "płytką" rozmowę. Gwarantuję ci, że o swoim życiu uczuciowym tak samo rozmawiają nastolatki spod bloku jak i kobiety z doktoratem. / bullshit, chyba właśnie po to nakręcono ten serial by ukazać, że o seksie i miłości można mówić w nowoczesny, "nowojorski", błyskotliwy sposób, wystarczy porównać jak mówią o seksie i miłości wyznawcy filozofii Warsaw Shore Lifestyle, a jak np. uduchowieni artyści, czy ludzie uważający się za intelektualistów, więc dziewczyno, co Ty w ogóle mówisz? ubliżasz mi ;p poza tym bohaterki nie były płytkie, sama sobie przeczysz piszesz że "Serial skupiał się przede wszystkim na życiu uczuciowym i erotycznym bohaterek, nie ma tam prawie nic o innych aspektach ich życia, a takie na pewno były." exactly, w nowojorskiej galerii sztuki nie będzie pracowała słodka idiotka, Charlotte była w serialu ukazana jako osoba o naiwnym podejściu do miłości, a poza tym była osobą o świetnym guście... żarty Carrie, Mirandy czy Samanthy bywały soczyste, ale były też cholernie błyskotliwe, panie były świetnie obyte muzycznie, filmowo, znały literaturę, chodziły do teatru i opery, sporo też przeszły życiowo, ale nie o tym był ten serial, wszystkie te kobiety były bardzo spontaniczne wobec kwestii i fancy&sophisticated lajfstajlu, nie robiły z tego widowiska, serial skupiał się na ukazaniu ich życia erotycznego i to się udało świetnie; powierzchowne podejście ma więc widownia, a nie scenarzyści, pierwsze 3 sezony tego serialu naprawdę trzymały wysoki poziom, a to że panie miały bardzo bogate życie seksualne, cóż - o tym w końcu ten serial.

jouziou

żeby była jasność: zrozumiałam, że również wnosisz, że bohaterki SATC nie były osobami płytkimi, natomiast odnoszę się do Twojego stwierdzenia już całościowo w kontekście innych dyskutujących którzy forsują odwrotną opinię i tego, że uznałaś że poziom dyskusji o seksie i miłości jest wszędzie taki sam

ocenił(a) film na 6
jouziou

Szczerze mówiąc, nie wiem o co ci chodzi i nie rozumiem twojego komentarza. Przecież napisałam, że nie uważam bohaterek SATC za płytkie.

A co do rozmów o życiu uczuciowym, to podtrzymuję swoje zdanie, pomijając oczywiście kwestię określonego nazewnictwa. Nie chodzi mi o słowa, jakich używają ludzie do opisywania swoich stanów uczuciowych, bo te się oczywiście różnią, ale o sam fakt, że dla wszystkich ludzi na świecie jest to uniwersalny temat i nie ma czegoś takiego, że np. doktorzy habilitowani nie rozmawiają o swoich uczuciach, a pani z monopolowego tak. Miłość i seksualność jest powszechnym doświadczeniem i większość ludzi na te tematy rozmawia z zaufanymi osobami.

Co do miłości opiewanej przez artystów to muszę cię boleśnie uświadomić, bo wielu z tych "uduchowionych" było niezłymi lowelasami (delikatnie mówiąc). Chyba, że jesteś do tego stopnia naiwna i myślisz, że to co przelewali na papier oddaje prawdę o ich życiu uczuciowym. Piękne słówka nie wykluczają bycia seryjnym je*aką. Nasz pierwszy narodowy wieszcz i "uduchowiony" poeta Mickiewicz nie pojechał na Krym, bo lubił ładne widoczki, tylko leczył się z choroby wenerycznej. Równie "uduchowiony" Byron lubił chłopców i pałał uczuciem do swojej siostry. Nie przeszkadzało im to obu w opiewaniu anielskich dziewic pasących baranki ani w odczuwaniu prawdziwej, dojrzałej miłości. Seks i miłość często się łączą, ale nie zawsze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones