Mam mieszane uczucia..film mnie nawet zaciekawił, ale cały czas podczas oglądania zastanawiałam się, o czym on właściwie jest? brakowało mi jakiejś takiej jednej głównej linii, jednego głównego wątku. Miałam wrażenie, że scenarzysta nie potrafił się zdecydować, czy to ma być film o rozkręcaniu interesu, o pieniądzach, o biznesowych machlojkach, o perypetiach małżeństwa, które nie może mieć dziecka, może to ma być kryminał, a może dramat, a może film akcji biorąc pod uwagę ostatnie sceny w wagonie. Do tego też nie wiem po co tyle scen seksu. Film był po prostu nimi przerywany, tak ni z gruchy ni z pietruchy nagle znowu ;) Ogólnie ogląda się go z zaciekawieniem, ale gdzieś tam mam jednak jakiś niedosyt.
Ja czuję niedosyt. MOŻLIWE SPOJLERY. Miałam nadzieję, że będzie to film o silnej, niezależnej kobiecie w świecie mężczyzn (nasunęło mi się skojarzenie ze Scarlett O'Harą i jej tartakiem ), a wyszło jak zawsze… Laska mówi, że boi się kogokolwiek pokochać, ma traumę z dzieciństwa, ale zupełnie jej to nie przeszkadza w chęci posiadania dzieci.. chrzanić logikę. Po stracie dziecka zmienia się z silnej babki we wariatkę, co mnie wkurzyło niemiłosiernie. Postać Bradleya (nawet nie wiem, jak koleś miał na imię) też beznadziejna, oczywiście musiał w ukryciu wzdychać do zdjęć dziecka, bo ciężko sprawę załatwić po męsku, z jajami. I jeszcze jednoręki jasnowidz brzytwiarz. No i współpracownik-gej zakochany w bohaterze. Absurd goni absurd :/ I tak- też nie wiem o czym był ten film właściwie.
Również miałem takie wrażenie.Zabrakło jakby głównego wątku...Duży plus za kostiumy i scenografię.
Możliwy spoiler. Jak to o czym- ten film był o morderczyni modliszce, która manipuluje ludźmi żeby osiągnąć swoje cele. Najpierw namawia męża do zabicia Buchanana i upozorowania wypadku tłumacząc że to dla ich dobra, potem wykorzystuje przestępcę Gallowaya, który jest jej dłużnikiem aby pozbyć się kolejnej przeszkody- Cambella, a na koniec z zazdrości postanawia zabić dziecko męża znów przez Gallowaya- tutaj opis może wprowadzać w błąd, bo nie ma mowy o żadnym spadku, chodzi o zwykłą zazdrość, poza tym w tamtych czasach nie było badań DNA i w sądzie nie dałoby się udowodnić, że to jego dziecko i jest jedynym spadkobiercą, zresztą najpierw George musiałby umrzeć. Na koniec Serena podpala dom przez co dowiadujemy się, że nie tylko nie pomogła rodzeństwu wydostać się z płonącego domu ale prawdopodobnie to ona sama wznieciła pożar żeby się ich pozbyć (też pewnie z zazdrości). 7/10 Odjęłam od 10 za niezrozumiały motyw samobójczy z panterą i trochę za mało akcji na dychę. George zabija się przez wyrzuty sumienia, uświadamia sobie że dał się wciągnąć w manipulację i też jest mordercą? Ale dlaczego pantera?
Jak dla mnie to nie było samobójstwo, tylko po prostu (nie)udane polowanie. Od początku filmu jest pokazywane, że George bardzo chce zapolować na tę panterę i właściwie kilka scen świadczy o tym, że zajmuje mu to czas. Na koniec znowu podejmuje próbę i mu się to udaje, jednak przypłaca to życiem. Wg. mnie to po prostu głupi wypadek (albo próba pokazania, że jednak George osiągnął swój cel).