Raczej nie, raczej potwierdzenie obaw... Cześć druga słabsza od pierwszej, to chyba żelazna reguła Hollywood. Zawsze bardzo mnie rażą braki scenariuszowe! Pościg w Londynie - pierwsza klasa! Jak ktoś chce pojeździć na pełnym gazie przez jedną z największych światowych metropolii, niszcząc kafejki, ogródki, x samochodów itp - nic tylko do Londynu. Tamtejsza policja ma tylko fajne kaski, ale drogówka wymarła na ptasią grypę... I więcej jest tam takich debilizmów - nie znoszę, gdy mnie ktoś traktuje jak idiotę - a tak widzów traktuje reżyser.
Jeśli ktoś lubi kino nie stawiające ŻADNYCH wymagań przed odbiorcą, to proszę bardzo. Tylko uwaga!!!! Zakończenie w stylu "kochajmy się" może wywołać torsje u co wrażliwszych widzów...