4/10 Na więcej to ten film chyba nie zasługuje. SŁABO - to dobre określenie. Jak zwykle Amerykanie górą. "Tępi" brytyjscy konserwatorzy zabytków nie natrafili na ukryte schowki w biurku. Za to sprytny Amerykanin zrobił to w 5 minut(?!). Rzeźby na Górze Rushmore (Dakota) nie powstały, by uwiecznić podobizny czterech prezydentów, tylko jako "zasłona dymna" wejścia do "złotego miasta". Widać Amerykanie cierpią na chroniczny niedobór historii i dlatego sami ją tworzą. Lubię fantastykę, nawet bardzo, ale są filmy, w których nie uciekając się do tak krańcowych zmyśleń, możnaby stworzyć wspaniałą sensację. Wpadając w pułapkę efektów specjalnych (a trzeba przyznać, że umieją je robić), zapominają o logice. Jeżeli księga prezydenta była tak cenna, to jakim cudem przed wejściem do sali bibliotecznej, w której się znajdowała, nie było czujnika ruchu i kamery. Dlaczego po otworzeniu drzwi do najbardziej strzeżonego skarbu nie uruchomił się czujnik z kamerami, by strażnicy wiedzieli, że ktoś tam wchodzi? I jeszcze jedno. Czy tak łatwo porwać prezydenta USA? Nie twierdzę, że fantastyczne opowieści muszą tryskać logiką, ale autor scenariusza sam oparł akcję filmu na "logicznych" przemyśleniach głównego bohatera. Film mnie nie zachwycił.