też pomyślałem o Kevinie, ale to przecież zupełnie inna bajka. nie rozumiem, jak ludzie spodziewają się po Bondzie czegoś "ambitnego" w pewnym konkretnym rozumieniu tego słowa. ma być Bond, fajerwerki, akcja i kobiety - wszystko jest. za to lubimy Bonda!
Tak, tylko blondyn miał być na poważnie, a "Skyfall" nie był "mądrzejszy" od filmów z Moorem, ale na pewno nie był tak zabawny, jest tu pewien zgrzyt. W bardziej komediowych Bondach łatwiej przymykać oko na różne niedorzeczności.
Popieram ... niby pokazali ta jego ludzka strone, leje sie z niego krew, trafiaja go kule tylko po co to wszystko skoro film nadal jest strasznie nierealny ?? Tak jak napisales w starych bardziej smiesznych bondach czlowiek potrafil na to wszystko przymknac oko :)
i fabuła straszliwie kuleje, cała akcja ze skyfall na sam koniec ... mój boże przemilczmy to, albo robimy bonda ambitnego z poważną dorosłą fabułą albo robimy bonda z jajem po staremu, hybrydy nie wychodzą dobrze co widać, zdecydowanie wolę 15 razy obejrzeć casino royale niż ten wytwór
Akcja w rezydencji to byl smiech na sali ... to wrzucanie ladunkow przez okna ... albo Helikopter leci na okolo budynku i laduje serie z karabinu po oknach a Bond biegnie, tylko nie wiem po co i dokad i akurat w kierunku gdzie strzela helikopter a pozniej tak na spokoju sobie stoi i majstruje przy butlach nie obawiajac sie ze zaraz ktos wejdzie badz stzreli przez okno ... po pierwszym ostrzale z helikoptera mogl pozostac w miejscu i by na tym najlepiej wyszedl :) Druga sprawa kiedy ucieka tunelem z rezydencji to nie wpadl na pomysl ze bron moze mu sie jeszcze przydac na zewnatrz ... wolal uciekac z pustymi rekoma :) Trzecia sprawa ... staruszek, wyga-mysliwy ale latarka byla mu potrzebna zeby dojc do swiatyni ... w koncu nie zna tego terenu jak wlasnej kieszeni :)