Ale chyba jako jedyny nie przyczepię się do propagandy, bo ją rozumiem i akceptuję. USA to wspaniały, piękny i bardzo zjednoczony kraj pogodnych ludzi - ciężko nie być z tego dumnym...
Problemem tego filmu jest cała reszta - paskudne efekty komputerowe, zła muzyka, bardzo płytkie kreacje bohaterów (szczególnie inni wojacy poza Chrisem i kombatanci), ostentacyjne pocięcie filmu na akty i prawdopodobnie bardzo kiepsko przedstawiona praca snajpera. Nie znam się, ale czy Chris,nad któyrm wszyscy się spuszczają nie powinien ściśle współpracować ze spotterem?
W niektórych miejscach razi brak logiki - urządzają zasadzkę na rzeźnika, po czym zasiadają jak gdyby nic do kolacji, Bradley zauważa otarty łokieć (WTFWTFWTFWTFWTFWTFWTF) i znajduje składzik broni.
Jedyna postać, która mnie zainteresowała to Mustafa - mam wrażenie, że jego historia byłaby o wiele ciekawsza. Fajnie, choć nierówno zagrał Cooper, szczególnie w scenie, gdzie inwalida dziękuje mu za uratowanie życia.
Tak się zastanawiam, czy w scenie z łokciem nie chodziło o to, że Butcher kręcił mu w nim wiertarą, żeby gospodarz zechciał ukryć broń i się nie wygadać i stąd rana? Ale jeśli tak by było to raczej nie mógłby tej ręki zginać...