Totalnie nie wiedziałem czego spodziewać się po filmie z Cooperem w roli głównej, nie miałem pojęcia na temat historii opowiadanej przez film osoby, poszedłem do kina na czuja dobrego kina i nie zawiodłem się, choć było to kolejna amerykańska robota... Film wciąga, od początku do końca, choć można się w nie których momentach zgubić to film nie odbiega od rzeczywistości, jak na amerykę, trzyma w napięciu do końca. Oglądając film czekałem na koniec, nie wiedząc na co liczyć. Myślałem że bohater zginie w bitwie która rozgrywała się w burzy piasku, lecz tutaj było dobre zakończenie, wszyscy przeżyli, gdy zblizał się film do konca nadal nie wiedzialem co może się wydarzyć, nagle zrozumiałem że coś się stanie, gdy kamera już z wolnionym tępie pokazywała żonę głownego bohatera, nagle... Końcówka, w której zawarte zostały archiwalne zdjęcia, bez dwóch zdań chwyta za serce. W filmie nie pokazano śmierci bohatera, jednak napisano o niej, a następnie zaprezentowano autentyczne zdjęcia, na których Amerykanie oddają hołd Chrisowi Kyle’owi – ich niezapomnianemu bohaterowi, który na zawsze zajął ważne miejsce w rodzinach ludzi, których ocalił. :)