Tak, tak, zły Hamerykański żołnierz zabija słodkich i dobrych islamskich terrorystów. No jak tak można! Przecież to zło! Lepiej by było tych biednych islamistów po główce pogłaskać!
I ten film taki be, taki hamerykański. Jak Hamerykanie mogli nakręcić hamerykański film!? I puszczać go w świat?! Toż to hańba!
A tak na poważnie... Ogarnijcie się ludzie! Gdyby nie tacy żołnierze (nie chodzi mi tylko o Amerykanów, ale o wszelkie narodowości) nie wiadomo co by się działo. Zapomnieliście o Nowym Jorku, Madrycie, Londynie czy Paryżu? Skoro tak wam żal tych terrorystów, a Kyle taki zły był to może wpuśćcie ich do Polski, niech rządzą w naszym kraju, a jeszcze lepiej oddajcie im za żony swoje córki, siostry czy dziewczyny. Wstąpcie do jakiejś Al Kaidy, a na Amerykę najlepiej spuście bombę skoro tam sami mordercy.
A co do amerykańskości... to amerykański film o amerykańskim snajperze. Czego się spodziewaliście? Z góry było wiadomo że to będzie coś w stylu "Szeregowca Rayan'a" czy "Armagedonu". Hollywood ma taki styl i tyle. A jak zazdrościcie, sami nakręćcie film o Polaku jako bohaterze i puśćcie do w świat.