Pojechałem jakiś czas temu na weekend do innego miasta. W sumie było nieźle, nawet Murzyn spytał się mnie, gdzie jest klub Czekolada - no to spytałem po polsku kogoś i podałem mu adres. Podziękował - łamaną polszczyzną. Gdzieś tak około 4 skończyłem chodzić po mieście, wróciłem na nocleg. Około 7 wstałem, spakowałem dobytek, trochę się wymyłem i znowu poszedłem pochodzić po mieście. Zarzedłem do Macdonaldsa - na śniadanie - bodajże 4 tosty bekonowe, kupiłem też prowiant w Żabce (obsługa w Żabce słaba, w Mcdonaldsie też jakaś dziwna, zawsze ich szanowałem za dobrą obsługę klienta, a z racji profesji zwracam na nią uwagę, bo uważam, że jest najważniejszym czynnikiem - chcesz prowadzić z powodzeniem firmę, to dbaj o klienta - założę się, że w większoścu zamkniętych firm relacje z klientem mocno kulały), ale jakoś nie chciało mi się spacerować po mieście - zwłaszcza, że był niedzielny poranek. Mówię - pójdę do centrum handlowego, akurat w tym mieście co w nim byłem, to było bardzo zabytkowe, więc można było trochę pozwiedzać. W drodze zaczepiła mnie dwa razy ta sama baba i prosiła o "tylko 3 złote". Odmówiłem dwukrotnie - milcząc. Centrum handlowe dopiero się otwierało, bo było przed 9 albo 10 - większość to byli pracownicy otwierający sklepy i klienci hipermarketu. Trochę pochodziłem, do pociągu 4 godziny, no to sobie pójdę do kina. Patrzę jakie filmy, wybieram Snajpera. Trochę zdenerwował mnie pracownik kina, bo mówił do mnie na ty - nie żebym miał coś przeciwko, ale jednak jakieś standardy obsługi powinny obowiązywać, zresztą mógł mówić na ty, ale z większym szacunkiem. No ale nieważne. Siadłem sobie w piątym rzędzie i obejrzałem film. Bardzo dobry.

8/10