Ściągnął z 2óch kilometrów tego snajpera (po cichu) i nagle cała al kaida się na nich rzuciła! Tak jakby potrzebowali powodu, żeby ich atakować. Przecież oni zawsze wiedzą gdzie stacjonują amerykanie, to czemu tam tak nie wbiją całą chmarą. Aż takim bogiem tam nie był, że za jego śmierć wszyscy ruszyli do ataku, przecież oni potrafią atakować tylko z ukrycia, samochody pułapki itp. To takie hollywoodzkie!
Wydaje mi się, że ich obecność pozostawała niezauważona do momentu usłyszenia przez bojowników huku wystrzału.