Takie niestety odniosłem wrażenie po obejrzeniu tego filmu. Produkcja pełna tandetnej akcji, dla mas i dla tych, którzy nie znają tego bohatera z oryginalnej serii komiksowej. Brak tego klimatu, zbanalizowanie całej historii i bardzo słaba gra aktorów (którzy chyba nigdy nie czytali pająka) to główne wady tej produkcji. Jest jeszcze gorzej niż w poprzednim filmie: spodziewałem się średniej fabuły, a wyszła naiwna: dziury łatano akcją.Eddie Brock flirtuje z Gwen Stacy... lol Eddie nie znał w ogóle tej panny nie wspominając o tym, że w komiksie miał żonę (która sama stała się w pewnym momencie żeńskim odpowiednikiem Venoma, a na końcu popełniła samobójstwo - nie użyte). Postać Gwen Stacy mogli sobie sami darować, ale dlaczego nie miałoby niej nie być? W końcu trzeba wykorzystać niewykorzystaną w odpowiednim momencie postać żeby zarobić więcej kasy. Wracając do Eddie'ego: w komiksie miał potężną posturę, tutaj gra go jakiś laluś z figurą rodem z Beverly Hills 90210. Skoro mówimy o lalkach to chyba trzeba wspomnieć o dwóch głównych gwiazdach: Peter Parker wygląda strasznie sztucznie: postać ta była co prawda frajerem, ale zbiegiem czasu się zmieniała. Aktor powinien wprowadzać korekty wraz z każdym filmem, tutaj w każdym jest dokładnie to samo Parker z czasów pierwszym okularków. Druga gwiazdka - Mary Jane w ogóle już nie przypomina swojego pierwowzoru. Ona chyba w ogóle nie czytała kogo ma grać.
To straszne jakie rzeczy robią ze Spider-manem. Jest moją ulubioną postacią z Marvel, którą czytałem za dziecka i nadal czytam. Za niedługo zmieni się ekipa tworząca serie Amazing Spider-Man (wielkie dzięki duetowi Straczyński - Garney). Boję, że nowa będzie wzorowała się na tej nędznej podróbie. Oby nie. Nie zniosę banalnych do bólu historii jaki pokazuje ten film.
Zgadzam się. Trochę tandetny jeśli chodzi o fabułę. Ale najbardziej irytująca była scena, gdy Spiderman wskoczył na szczyt drapacza chmur, a tam powiwała piekna, czyściutka flaga USA. Żenujące to było...
JEJ jak ja się cieszę, że było inaczej niż w komiksie, bo po co mam iśc na to samo. Film jest czymś innym niz komiks i im więcej go różni tym jest ciekawiej. Mnie np. upodobniony do Petera Parkera Edie bardziej przypadł do gustu. Mam nadzieje, że za małą wierność z komiksem nie obniżyłeś oceny, bo jeśli tak to brak mi słów. Jest powiedziane, że film ma być oparty na komiksie, a nie taki jak on.Co do reszty się nie wtrącam, bo to twoje zdanie i t akurat miało prawo się każdemu podobać lub nie podobać.
Mi nie chodzi, że film nie zgadza się z fabułą komiksu. Mi chodzi o to, że nie wykorzystuje ważnych wątków, które dodaliby trochę kolorów historii. Przykładem może być historia Venoma. Zrobiono ze złośliwego młodego reportera-oszusta, rządnego krwi pająka zabójce. Tylko, że ta nienawiść do Spidera jest taka płaska. W komiksie jest troszeczkę głębiej pokazana psychoza Brocka. W filmie nie zawarto ważnej rzeczy: jego choroby. Brock miał nowotwór i w chwili, gdy doszło do słynnej sceny w kościele zostało mu 3 miesiące życia. To m.in. dlaczego nienawidził Spider-mana - odebrał mu ostatnią szansę bycia na szczycie (oczywiście dzięki kostiumowi jako Venom przeżył dłużej). Niby nie znaczący element, ale można było to dodać do filmu. Fabuła byłaby bardziej dramatyczna.
Ale głównie denerwuje mnie akcja. Niektóre sceny denerwują naiwnością. Np. umierający Harry czeka ze swoją śmiercią, aż Spider pokona przeciwników, a następnie sceny przebaczenia Sandmana. No i śmierć Venoma, czyli... TOTALNA BZDURA! Postać była o wiele silniejsza, tutaj głupio ginie (brak pomysłów twórców - w końcu wrogowie to taki dodatek i trzeba je łatwo sprzątnąć, żeby wszystko skończyło się jak w hollywoodzkim Happy Endem.
Jak oglądam sceny walki to przychodzą mi na myśli mali agenci ^^. Efektowne, ale niepoukładane sceny (to wada).
no cóż rozumiem żeby nielubic tej części ale żeby tak ją mieszac z błotem ?? mnie np.bardzo pozytywnie zaskoczył wątek Harrego przeradzającego się w następce Goblina,tzn: gra(Jamesa Franco)Harrego była najlepiej ukazana z całego filmu.i już dzięki temu film jest conajmniej średniodobry.miałem nawet wrażenie że Harry przejął po komiksowym Brocku/Venomie większośc cech,a tłumaczy to zachowanie w stosunku do Petera przez cały film.pozatym to właśnie postac Harrego w filmie jest najbardziej wierna komiksowej.co się tyczy walk to widzę tu mało tandetnych,przykład: pierwsza walka z Harrym/New Goblin była imponująca i niewątpliwie najlepsza z całego filmu,była długa i było to arcydzieło wśród walk ze Spidermanem.dobrą walką jest też końcowa jednak tylko pół tej ostatniej było dobrą,a mianowicie tam gdzie Parker walczył tylko z Venomem,który podobal mi się jako krwiożerczy pająk.walka z samym Venomem jest na drugim miejscu najlepsza zaraz po walkach z Harrym. imponował w niektórych scenach też zły Parker i Sandman który miał wspaniale rozwiniety wątek. 8/10
no a poza tym to typowego happy endu nie bylo,bo gdyby takowy byl to na koncu pokazanoby slub petera z mj,a nic takiego nie bylo.
Szczerze? Jeszcze tego brakowało. Kolejna w pewnym sensie zbieżność. Według oryginalnej (czyli komiksowej) historii Peter kochał bardziej Gwen od Mary. Jako potwierdzenie proponuje crossover Marvela: "House of M". W serii tej Wanda Maximoff (córka Magneto) używa swym mocy w celu stworzenia świata doskonałego, w którym panuje tolerancja dla mutantów. W nowym świecie świat kreowany został tak, że wielu bohaterów dostało swoje najskrytsze marzenia. Jakie życie czekało Petera? Jest powszechnie lubiany, wszystko mu się udaje, jego wujek żyje, jego podwładnym jest J. Jonah Jameson. Peter ma żone którą jest... GWEN STACY, z którą ma na dodatek syna Richiego. Mary jest za to tylko aktorką i gra rolę Stacy w filmie o Spider-manie. Co miał autor na myśli? To da się domyśleć. Tak,. więc według komiksu Peter kocha bardziej Gwen, a że związał się z Mary Jane było tylko zbiegiem okoliczności (z całym szacunkiem dla tej postaci, którą lubię) - dokładnie z powodu śmierci tej pierwszej. W filmie Gwen nie ginie, więc Peter powinien się w niej bujać, a nie w pani Watson (a dokładniej w obu). Kolejna rozbieżność, która bardzo wkurza W komiksie jest więc trójkącik, która uwidacznia się z każdym pojawieniem się klonów Gwen, w filmie wszystko uproszczono i jest na zasadzie "TYLKO MARY JANE". Poza tym w komiksie było parę innych dziewczyn przed Gwen i Mary, które mogły się stać żoną Spidera. Za to nie jestem zły, bo czasu jest w filmie za mało ale wątek z Gwen powinien być, bo to w komiksie jedna z ważniejszych osób w życiu Spidera (chyba zaraz po wuju Benie). Wyszło kilka komiksów, w którym Spider jest w nostalgii i wspomina swoją pierwszą najprawdziwszą i największą miłość. W filmie mamy tylko Mary, Mary i jeszcze raz Mary. Upłycono przez to fabułę miłosną całego filmu.
Kontynuując dalsze rozważania na temat wad trójki to powszechna sympatia mieszkańców Nowego Yorku do Spidera. W komiksie czegoś takiego nie było, przeciwnie. Spider był często oskarżany o morderstwa, wandalizm (czasem słusznie) i uważany za zwykłego kryminalistę. Widać to było także po odważnych ujawnieniu tożsamości dla przykładu, po którym podczas walki z Kapitanem Ameryką Peter stwierdza w myślach, że nie chce stracić tego całkiem dużego szanowania.
Macie rację może troszkę przesadzam z tym atakowaniem filmu, z powodu rozbieżności z komiksem, może ten film nie jest tak zły. Ale jak widzę jak reżyser i spółka marnują dobry materiał na film stulecia to jestem wkurzony. Świetne wątki komiksowe, które rozkładają się na kilkadziesiąt komiksów, a głupi producenci upraszczają to do naiwnej historyjki o herosie to krew mnie zalewa. Po co? Żeby głupiego hollywoodzkiego widza nie rozbolała przypadkiem głowa.
"co się tyczy walk to widzę tu mało tandetnych,przykład: pierwsza walka z Harrym/New Goblin była imponująca i niewątpliwie najlepsza z całego filmu,była długa i było to arcydzieło wśród walk ze Spidermanem."
Walker właśnie ta walka m.in. jest w stylu Mali Agenci. Jak dla mnie za duża tu szarpania, za mało przemyślanych scen.
A co powiesz o 2 walce z Harrym , ta była extra, mnie się lepiej podobała od 1, byłą taka ludzka, przynajmniej w pierwszej części tej walki
Szczerze? Poziom zwykłego filmu akcji na etapie właśnie Małych Agentów. Dużo niepotrzebnych efektów specjalnych (lejcie się, żeby tylko było dużo zamieszania i pyłu w powietrzu), czyli 20 minut nudy i na końcu idiotyczne, nudneeee zakończenie (bombka z łatwością zabiła Venoma). Widać, że Raimi nie lubi tej postaci i tylko naciski fanów zmusiły go do jego użycia.
tobie to chyba nikt niedogodzi i tylko szukasz dziury w całym.efekty były bardzo potrzebne to tego filmu boto przecież jest gatunek akcji i przede wszystkim sf.poza tym może wogóle niepowinno byc walk w tym filmie skoro uważasz że każda była ala Mali agenci.idź se lepiej ich obejrzec,takie walki z szarpaniną i nienawiścią były potrzebne w SM3.poza tym poco sie czepiasz tego Venoma i mówisz że z łatwością go zabili?,to niebył Venom a symbiot,który zginął razem z Brockiem i niezdążyli sie połączyc.poza tym ten czarny charakter jest dobrze zrobiony i dobrze że pozostawiono go na końcówke bo w pewnym stopniu film trzyba w napięciu dotej właśnie końcowej akcji.Raimi nielubi Venoma ale dobrze przedstawił jego oblicze na koniec i potrafił we właściwy sposób z nim skonczyc!
Power t - krótkomówiąc: przestań pieprzyć ok? Chciałeś zabłysnąć ale Ci się nie udało...
film: 10/10
Ależ zabłysnął, bo w przeciwieństwie do ciebie umie powiedzieć coś do rzeczy, widać, że się orientuje w temacie i potrafi wydać rzetelny osąd. Ty natomiast patrzysz na film bezkrytycznie, dajesz mu najwyższą ocenę, jakby był arcydziełem, totalnie ignorując jego rozliczne wady.
Krótko mówiąc - pieprzyć to pieprzysz ty.
Power T: popieram w 100% to, co napisałeś.
widze że Der speeder to krytyk od 7-miu bolesci bo poprostu nigdy nielubił nawet pierwszej części Spidermana ani nawet drugiej:krótko mówiąc popieram Walkera w 100 % .
W koncu musial jakos go usmiercic. Tylko Harry przezzyl wychodzac z blizna a potezny Venom przepadl.
Power T wszystko co mowisz jest prawda ale komiksow bylo masa w film moze miec 2 do 2,5 h nie da sie wsyztskiego nakrecic opowiedziec jakbys chcial opisac cala historie spidera to wyszlo by z kilkanascie filmow po co najmniej 2 h jak nie wiecej
Ja nie czytalem komiksow ale ogladalem serial animowany lecial na fox kidzie itp. i faktycznie tam kilka rzeczy bylo inaczej niz w filmie
"widze że Der speeder to krytyk od 7-miu bolesci bo poprostu nigdy nielubił nawet pierwszej części Spidermana ani nawet drugiej"
Uspokój się, smarku. Przeinaczanie faktów i kłamanie w żywe oczy pomaga tylko tobie i twojemu przerośniętemu ego, a do dyskusji nie wnosi nic.
Kłamców morduję zardzewiałymi grabiami, odkąd sobie oglądałem dzieła komunistycznej propagandy, zatem uważaj na ciemne uliczki, dziecko...
"krótko mówiąc popieram Walkera w 100 %"
Niespecjalnie mnie to dziwi. Swój ciągnie do swego, więc nie dziwię się, że jeden głupi dzieciuch zgadza się z drugim.
"nie da sie wsyztskiego nakrecic"
Da się. Wystarczy dać Raimiemu po pysku i powiedzieć, żeby przestał tracić dziesiątki minut filmu na durne scenki miłosne i te z nimi spokrewnione. Skupić się na postaci Pająka i nie tracić cennego czasu na kręcenie pustych scenek z życia Petera - i bez problemu upchnie się, dla przykładu, całą historię z Neogenic Nightmare, albo scenariusz kilku komiksów.
"faktycznie tam kilka rzeczy bylo inaczej niz w filmie"
Żeby tylko kilka... to są przecież zupełnie inne dzieła. Jakbym miał odrobinę złej woli, to po prostu wzbroniłbym filmowi Raimiego noszenia tytułu Spider-Mana.
zamknij morde kurwo jebana.i niewyzywaj tu ludzi bo widze że mnie tez zjechałeś więc słuchaj i nienazywaj nikogo kłamcą i dzieciakiem: wszystkie filmy o Spider-Manie jakby niepatrzec koncentrują sie na życiu głównego bohatera a inni są tu tylko by coś wnosic.poza tym nieda sie ukryc że w każdej części pająka główny wątek stanowi MJ czyli miłosne rozterki Parkera a akcja zawsze była na drugim miejscu (w tym postac Spidermana).zawsze tak było.więc jak można jeździcie na ten film.oprócz akcji i wrogów jest też fabuła (głównie rozterki)więc czego chciec wiecej.poza tym pamiętam doskonale gdy wówczas trzecia częśc była we wczesnym stadium produkcji twórcy upszedzali że skupią się bardziej na samym Parkerze niż na spidermanie więc tymbardziej powinno siebyło nastawic tak by wyjśc z kina zadowolonym.ja tak zrobiłem i nieżałuje bo wiedziałem że Spider będzie w konkretnych akcjach typu spotkanie z Venomem czy walki z Sandmanem którego było napewno więcej niż pająka.poprostu nieżaluję!!!
"zamknij morde kurwo jebana"
Myślę, że to w zupełności wystarczy do pokazania, jakim jesteś... umówmy się, że człowiekiem...
"nienazywaj nikogo kłamcą i dzieciakiem"
Twojego lizusa będę nazywał kłamcą, bo opowiada kłamstwa o mnie i o tym, co lubię, a co nie (mimo tego, że mnie nie zna...). A ciebie będę nazywał dzieciakiem, póki będziesz się wyrażał w tak smarkatym tonie. Z góry uprzedzam, że możesz sobie dalej pluć, pryskać śliną i wrzeszczeć takie teksty, jak ten w pierwszym zdaniu. Gdybym miał 12 lat, może by to zrobiło na mnie wrażenie, ale teraz... w przeciwieństwie do ciebie, jestem zbyt dojrzały, żeby myśleć, iż komukolwiek zaimponuję sypaniem ulicznymi wulgaryzmami.
"poza tym nieda sie ukryc że w każdej części pająka główny wątek stanowi MJ czyli miłosne rozterki Parkera a akcja zawsze była na drugim miejscu"
Co jest kompletnym idiotyzmem i nijak się ma do oryginalnego Spider-Mana. Jeśli dla Raimiego od kanonów ważniejsze jest jego zafajdane widzimisię, to niech się nie bierze za żadną ekranizację. A tego czegoś niech nie nazywa Spider-Manem, jeśli tytułowy superbohater został lekką rączką usunięty w cień.
"oprócz akcji i wrogów jest też fabuła (głównie rozterki)"
Sratatata... film wcale nie jest głębszy od tego, co widziałem, dajmy na to, w kreskówce. Przeładowanie formy, treści niewiele.
widze że niewidziałeś żadnej części pająka a nawet jak widziałeś to żadnej niepolubiłeś bo inaczej wiedziałbyś ze zadna ekranizacja niejest taksamo wierna komiksowej cojest bardzo normalne.wkurza mnie to że stale narzekasz jak jakiś pyskaty dzieciak że w komiksach jest inaczej.to jest poprostu smieszne.w filmach o Xmen też jest inaczej.wracając do pająka taka odmiana była dobra-chodzi mi oto że w jedynce jest go dużo w kostiumie a w dwójce jest go troche tego,troche tego.w tej części postanowili skupic sie na Parkerze żeby było inaczej niż tylko superbohater szybujący.ciesz sie lepiej że są jeszcze trzy filmy do zrobienia o pająku.bo ztego cowidze twoje ''sratatata'' jest lekcewarzące i widze że chcesz żeby wszystko było idealnie porównując film do kreskówki,nie komiksów.pewnie znowu skopiujesz jakiś z moich tekstów żeby ci było łatwiej pisac,prosty z ciebie człowiek.poza tym przeklinam jedynie w ostatecznosci gdy ktos sie rzuca na conajmniej dobry film.
"widze że niewidziałeś żadnej części pająka a nawet jak widziałeś to żadnej niepolubiłeś"
Widziałem każdą, czy nie polubiłem... ujmijmy to tak: nie wzbudziły we mnie zachwytu, ale też mnie nie odstręczyły. Ot, takie średniaki, jakich powstaje wiele. Ale gdy zobaczyłem, co Raimi zrobił ze Spider-Manem w trójce, to uznałem to już za przegięcie pały. Tym razem posunął się za daleko w olewaniu postaci Spider-Mana i koncentrowaniu się na Peterze Parkerze. To po cholerę zatytułował ten film "Spider-Man", skoro nie mogę w nim nawet porządnie się naoglądać walk Człowieka Pająka? Chociaż nie powiem walk, bo ktoś jeszcze mi zarzuci, że chcę, aby film popadł w skrajność i zrobiła się z tego durna łupanina. Owszem, niech pokazują życie osobiste Petera, ale nie za cenę bilansu "90% filmu Peter Parker, 10% Spider-Man". Sposób, w jaki Raimi zbezcześcił Venoma, pominę milczeniem, bo już nie mam siły o tym mówić...
"zadna ekranizacja niejest taksamo wierna komiksowej cojest bardzo normalne"
O Jezu... "normalne". Wszyscy tak robią, znaczy że też mam być członkiem masy i się dostosować...
W ZSRR było normalne to, że ludzie nie wierzyli w Boga, tylko w Marksa, Lenina i Stalina. To oznacza, że powinno się akceptować taki chory stan rzeczy?
"wkurza mnie to że stale narzekasz jak jakiś pyskaty dzieciak że w komiksach jest inaczej"
To, co mówisz, jest chore. Ten film nie ma tytułu "Hiperbond", "Raptile Man", tylko "Spider-Man". Jest oparty na kanwie twórczości Stana Lee. Więc wyjaśnij mi, bo to mi się po prostu nie mieści w głowie, z jakiej cholernej racji mam NIE porównywać tego filmu do oryginału?
"bo ztego cowidze twoje ''sratatata'' jest lekcewarzące"
Lekceważący to jest twój stosunek do ortografii.
Moje "sratatata" jest po prostu jawną aluzją, że brak mi już słów na opisywanie tego, co z Pająkiem zrobił Raimi. Albo mi się nie chce miotać wulgaryzmami w stylu "k***", bo po prostu nie przystoi.
Wierz mi, jeśli o psychologię postaci chodzi, którego to argumentu obrońcy SM3 tak chętnie używają, to Raimi niczego odkrywczego nie wydumał. W kreskówce można było się natknąć na takie numery (też związane, dla przykładu, z pannami Parkera). Nie tylko w kreskówce, niejeden komiks miał takie ficzery (z serią Back in the Black wiąże się cała historyjka o rozterkach Petera). I wiesz, co? Jakimś cudem, mimo obecności takich rzeczy, nie doszło do przeładowania scenami z Peterem Parkerem.
"pewnie znowu skopiujesz jakiś z moich tekstów żeby ci było łatwiej pisac,prosty z ciebie człowiek"
Brawo! Po wnikliwej pracy i dochodzeniu, mój Geniusz Intelektu, Tytan Dedukcji, Anioł Zemsty i Demon Gniewu sformułował koronny dowód na moją prostotę. Każdy widzi, że jestem prostakiem, bo używam cytatów! Nobla ci... w oko!
Za to z ciebie bardzo dziwny człowiek. Dla ciebie powodem do hańby jest cytowanie dyskutanta w celu stworzenia bardziej przejrzystej kontry, natomiast coś o wiele ważniejszego, jak szacunek dla języka, dbanie o poprawność stylu i ortografii oraz nieuciekanie się do słów charakterystycznych dla marginesu, nie ma żadnego znaczenia... to wiesz, co? Mam gdzieś opinię kogoś takiego, jak ty, na temat mojej prostoty. Gdyby jakiś dres rzucił "koorfę" w moją stronę, też bym się nie przejął.
"poza tym przeklinam jedynie w ostatecznosci gdy ktos sie rzuca na conajmniej dobry film"
Jeśli to według ciebie była ostateczność, to ja się boję myśleć, jaką ty masz skalę oceny sytuacji... dziecko, wrzuć na luz. W dorosłym świecie pyskowanie w niczym ci nie pomoże. Bandzior, który napadł cię na ulicy, da ci po prostu w ryja, poważny człowiek nie będzie marnować na ciebie słowa, a ewentualni wspólnicy czy pośrednicy (np. w pracy) zrażą się do ciebie.
"dobra to teraz cie pojade"
Nie pojechałeś. Prawie bym się uśmiał. Już ci mówiłem, dziecko, że powyżej pewnego wieku człowiek jest już zbyt dojrzały, żeby się przejmować takimi rzeczami. Więc nie męcz się i nie próbuj mnie pojechać, sypiąc takimi tekstami, jak wyżej. Bo to tak, jakbyś chciał za pomocą kilku pierdnięć przefrunąć nad Manhattanem. Nie da się, choćbyś się nie wiem jak wytężał, co najwyżej się zer*** w gacie z wysiłku...
"to niestety była ostatecznośc bo zostałem sprowokowany i dosłownie powaaliłes mnie swoimi tekstami"
Kurczę, to cię łatwo sprowokować. Powinieneś zachować się mądrzej, polemizować, uzasadniać, dlaczego nie mam racji, a ty wysmażyłeś potok głupawych inwektyw ze złudną myślą, że zrobi to na mnie jakiekolwiek wrażenie.
Twoja ksywa powinna chyba brzmieć "Detta Walker", a nie tylko "Walker". To odnośnie twojego zamiłowania do Słownika Łaciny Ulicznej. Poczytaj sobie cykl Stephena Kinga "Mroczna Wieża", to zrozumiesz aluzję. Nie bój nic, wystarczy, że dobrniesz ledwie do drugiego tomu.
"odpierdala profesorka z uniwerseta chwaląc sie jakto pięknie kurwa posługuje się ortografią"
To jest po prostu niesmaczne... według ciebie jakikolwiek przejaw erudycji/oczytania/szerszego spektrum wiedzy jest dla ciebie ujmą i powodem do wstydu... nie wiem, gdzie takich wychowują. Chyba na ulicy.
Niektórzy tutaj nie umieją się zachować. Widzę teraz, że ten film nie jest do mnie skierowany :P. Jak Mali Agenci 3-D, ta sama grupa wiekowa...
Jednak spróbuje odpowiedzieć:
"poza tym poco sie czepiasz tego Venoma i mówisz że z łatwością go zabili?,to niebył Venom a symbiot,który zginął razem z Brockiem i niezdążyli sie połączyc.poza tym ten czarny charakter jest dobrze zrobiony i dobrze że pozostawiono go na końcówke bo w pewnym stopniu film trzyba w napięciu dotej właśnie końcowej akcji.Raimi nielubi Venoma ale dobrze przedstawił jego oblicze na koniec i potrafił we właściwy sposób z nim skonczyc!"
Tłumacz sobie to tak :P. Poza tym film nie trzymał mnie w akcji do końca, bo w ogóle nie trzymał. Chyba, że chodzi ci o irytację. Żałuje, że zmusiłem się do obejrzenia tego żałosnego spektaklu (nadzieja głupiego fana ;)). Skąd wiesz, że Venom ma przedstawione dobrze oblicze? To że ci się taki podobał nie znaczy, że jego zachowanie się zgadza. Zapoznaj się z komiksem. A może to trudne dla ciebie...
"Power T wszystko co mowisz jest prawda ale komiksow bylo masa w film moze miec 2 do 2,5 h nie da sie wsyztskiego nakrecic opowiedziec jakbys chcial opisac cala historie spidera to wyszlo by z kilkanascie filmow po co najmniej 2 h jak nie wiecej"
Tyle, że przedstawione w filmie historie składają się w komiksie z góra 10 albumów. W dodatku odwrócone. Peter najpierw pierwszy raz się spotkał z Octopussem, a później z Green Goblinem. Niby nic szczególnego, ale Octopuss był pierwszą osobą, która dała w kość Peterowi (chciał zrezygnować z bycia bohaterem). Ale przejdźmy do trójki.
W komiksie jest piękny motyw. To Mary Jane ze wszystkich postaci pierwsza spotkała się z Venomem. Pani Parker po tym spotkaniu została zastana przez Petera w bardzo złym stanie psychicznym. Gdyby to dano w filmie, byłaby naprawdę ekstra historia (np. motyw na koniec filmu: panna Watson leczy się u psychologa i nie chce mieć nic z wspólnego z Parkerem). Za to mamy słodką historyjkę, która po której nic się nie zmienia. Nie mówię, żeby robić wszystko zgodnie z komiksem, ale niech nie usuwają dobrych wątków, a dodają jakieś głupie (jeszcze raz wygląd Eddiego Brocka, chudzina w NICZYM nie podobna do swojego pierwowzoru).