Niby jest dobrze, kumple ze szkoły, młodzi 'buntownicy'. Dosyć prosta fabuła i cel, którym jest dotarcie na koncert nie zważywszy na całą resztę. Ale jakoś nie porwał mnie ten film. Obejrzałem głównie dla panny Clarke, ta... głównie tylko dla niej to obejrzałem :D Poza nią nie widziałem znanej twarzy, ale i sam film też jednak bardziej skromny, kameralny, zresztą świadczy o tym choćby to, że w ogóle nie ma go w polskiej dystrybucji. Filmu raczej nie zapamiętam zbyt dobrze bo i emocji na mnie praktycznie żadnych nie wywarł.