Spragnieni miłości

Fa yeung nin wa
2000
7,9 29 tys. ocen
7,9 10 1 28732
8,7 47 krytyków
Spragnieni miłości
powrót do forum filmu Spragnieni miłości

“To niespokojna chwila...

użytkownik usunięty

Trzymała głowę opuszczoną, by mógł podejść bliżej.
Ale on nie mógł z braku odwagi.
Obróciła się więc i odeszła”

„Spragnieni miłości” to historia, która albo kogoś zupełnie znudzi i zirytuje albo stanie się niezapomnianym obrazem. Nie ukrywam że dość długo nie wiedziałem co o nim myśleć i w połowie seansu już mi się wydawało, że albo się nie wczułem wystarczająco albo Kar Wai-Wong stał się dla mnie niezrozumiały. Dochodzę jednak do wniosku, że należy go rozpatrywać jako całość. Szczególnie druga polowa jest pełna uroku i magii. Problem wiec polega na tym, ze pierwsza czesc może znudzić, ale nie warto przerywać oglądania! Co prawda cały film jest utrzymany w nieznosnie mętnej atmosferze, powolnych zmianach obrazów i braku dialogow, ale ma to swój cel. Sprawia ze udzielają nam się emocje bohaterów -samotność, zagubienie i dręczące namietności. Czujemy się tak jak bohaterowie: spragnieni miłości, nieszczęsliwi i przepełnieni tęsknotą. Serce jakby próbowało rozerwać naszą pierś, nie może się pogodzić z przygnebiajacym smutkiem i żalem. Atmosfera przygniata, trudno unieść ten ciężar. Do pewnego momentu jeszcze nas bawią nieudolne rozmowy bohaterów i brak logicznosci w ich ruchach. Ale nieuchronnie dotyka nas ich samotność, niespełnione rządze uwierają do głębi, bo jeśli nawet pozornie szczęsliwi i spełnieni - rozumiemy w tym momencie co czują. Też słyszeliśmy krzyk naszej duszy spragnionej uczucia, czulismy potrzebę bycia z kimś w chwili gdy wokół bezmiar tęsknoty i cierpienia. Film nie pozostawia jednak nadziei. Nie tylko zastanawia, ale niestety przygnębia.
Bohaterowie bładzą przez cały film niczym dzieci szukające wyjścia z labiryntu. Niemożność porozumienia się powoduje, że nie potrafią zaspokoić swoich wzajemnych oczekiwań. Mimowolnie uciekają od tego, czego pragną, o czym marzą i przez co cierpią. Próbą wyrażenia emocji jest wypowiedzenie skrywanych tajemnic w wywierconej w drzewie dziurze, będące swego rodzaju „rytuałem”, wykonywanym na najwyższej górze. Bo czasem łatwiej pogodzić się z losem, poukładać myśli, zapieczętować przeszłość choćby po to, by osiągnąc wewnętrzny spokój i równowagę. Kiedy wszystko nam w tym przeszkadza…

„Pamięta tamte lata, które zniknęły.
Jak gdyby patrzył przez zakurzoną okienną szybę,
może ujrzeć przeszłość, lecz nie może jej dotknąć.
A wszystko co widzi, jest zamazane i niewyraźne.”

Moja ocena: 9/10