Spragnieni miłości

Fa yeung nin wa
2000
7,9 29 tys. ocen
7,9 10 1 28735
8,6 48 krytyków
Spragnieni miłości
powrót do forum filmu Spragnieni miłości

które nigdy nie nastąpi i pragnąc miłości niemożliwej, tego właśnie doświadczyli główni bohaterowie tej niezwykłej filmowej opowieści. Nienasycenie i niespełnienie wyczuwalne jest w każdej minucie tego prawdziwie magicznego filmu, którego niemalże ascetyczna kompozycja z różnymi odcieniami czerwonego przywołuje silne emocje targające dwojgiem zakochanych w sobie ludzi, którzy przypadkowo się odnajdują, zawieszeni w dusznej atmosferze własnych domów, w których miłość już dawno nie mieszka.
I choć łączy ich miłość niewypowiedziana, niedokonana i nieplanowana, to jednak pełna głębokiej pasji, niezaspokojonych pragnień oraz gorączki oczekiwania na ponowne spotkanie, oddziałująca na wszystkie zmysły, dlatego właśnie tak mocna, wyrazista i jednocześnie bardzo bolesna, bez jakichkolwiek szans na ukojenie. Oglądając 'Spragnionych miłości' możemy niemalże poczuć się jak para zakochanych w sobie ludzi, uwięzionych w pułapce nieszczęśliwych związków, pragnąc do końca dochować wierności, przeżywając niemożność połączenia oraz wielki ból każdego rozstania. Ten piękny, plastyczny i sugestywny film pokazuje tą drugą stronę miłości, udrękę miłości niewypowiedzianej, lecz obecnej w każdym spojrzeniu, muśnięciu dłoni głównych bohaterów, którzy nie mogą być razem, pokazując jednocześnie jak wielką jest ona zagadką, mogąca wydarzyć się w najmniej spodziewanym momencie, bez jakiejkolwiek nadziei na spełnienie.
I dlatego tak niewymownie poruszającą, druzgocącą i boleśnie prawdziwą, sprawiając że niemożliwym jest nie poddać się temu nastrojowi miłości, w który wprowadza nas Wong Kar - Wai i już na nie pozwala się spod jego wpływu uwolnić.

cherry

‘Siempre que te pregunto
que cuando,como y donde
tu siempre me respondes

Quizas, Quizas, Quizas

Y asi pasan los dias
y yo desesperado,y Tu,Tu contestando

Quizas,Quizas,Quizas,’

Jakże skromny jest ten film, ale jak równocześnie bogaty w niewysłowione i niewypowiedziane emocje. Każdy gest, każde spojrzenie, każdy oddech pani Chan i pana Chow brzmią melodią miłości, która rodzi się powoli, wśród rutyny codziennych zajęć i w warunkach najmniej romantycznego współlokatorskiego mieszkania, gdzie nie ma miejsca na intymność i ucieczkę w zacisze własnego życia.
Ten film jest niczym szept, ale mimo to ‘oddziałuje na wszystkie zmysły’, jak napisałaś – jak odczułaś, jak i ja odczułam, dlatego chciałabym się pod tymi słowami podpisać, jeśli pozwolisz.
Mimo dyskretnego aktorstwa i scenariusza, który nie pozwala zakochanym nawet dotknąć się - … choć Ona dotyka w pewnym momencie końcem palca połę jego marynarki… - czuje się tu tak potężne uczucie, które każe wstrzymywać oddech, aby go nie utracić. Tak właśnie postępują bohaterowie tej ‘love story’: hamują się przez wzgląd na małżonków, na przyzwoitość, na obawę przed zatraceniem się, zatopieniem w ‘sea of love’, które mogłoby swoi przypływem naruszyć porządek ich ustabilizowanego życia.

Pan Chow: Uczucia pojawiają się niepostrzeżenie. Myślałem, że nad wszystkim panuję.

Właśnie to, że uczucia wyrywają się spod kontroli i burzą porządek codzienności jest dla pani Chan i dla pana Chow hamulcem bezpieczeństwa. Którego nie odważają się zwolnić.

ocenił(a) film na 10
killashandra

Gdyby był dodatkowy bilet...
Pojechałabyś ze mną?

Gdyby był dodatkowy bilet...
Pojechałbyś ze mną?

Dla mnie w tym jednym krótkim pytaniu zawarta jest cała istota ich wzajemnych uczuć, niewypowiedziane pragnienie połączenia i bolesna tęsknota, aby postąpić ‘wbrew regułom’ i wszystkim konwenansom. Oboje zdają sobie jednak sprawę, że w tym ‘one-way ticket’ kryje się tak naprawdę nieuniknione rozstanie. ‘Nie będziemy tacy jak oni’ mówi Pani Chow do Chana tym samym zamykając drogę do wspólnej przyszłości, której nigdy nie będzie im dane przeżyć, choć niczego bardziej nie pragną.

Nie mogąc dać upust własnej ‘sea of love’ oraz jak to celnie zauważyłaś ‘wyrwać się spod kontroli’ własnych pragnień, które okazują się silniejsze od nich samych, zmuszeni są zrezygnować z bycia razem. I choć ta ich nieodwołalna decyzja bez wyjścia przepełniona jest ogromnym bólem i smutkiem, to jednak jest coś, co na zawsze będzie należeć tylko i wyłącznie do nich – pokój numer 2046 będący symbolem wszystkich wspólnie spędzonych chwil, które celebrują z największym oddaniem i pasją łączącego ich uczucia, pomimo świadomości, że nigdy nie będzie mogło się spełnić…

cherry

Pani Chan: Nie mogę tego powiedzieć.
Pan Chow: Rozumiem.

Pan Chow: W końcu jednak do tego doszło. Nieważne, kto zrobił pierwszy krok…

Zasłona milczenia, którą okrywają swoje uczucia bohaterowie jest rzeczywiście podyktowana przekonaniem, że nie mogą mieć ‘wspólnej przyszłości’, bo gdyby się na nią zdecydowali, to mogliby się stać ‘tacy jak oni’. Pod naporem codzienności czar uczucia mógłby się w końcu przerodzić w przyzwyczajenie, emocjonalna więź w układ zobowiązań, a siła pragnień w gorycz rozczarowań. Wspólne chwile nie miałyby już zapachu ‘kwitnącego kwiecia’… Scena, której towarzyszy piosenka o tym tytule sącząca się z radia, którego słuchają oboje, jest niemal symboliczna. Dzieli ich w tej scenie ściana, do której oboje są przytuleni, ale Ona z jednej, a On z drugiej strony… Oni stale zachowują dystans, jakby stała między nimi niewidzialna ściana.

Bardzo bezpieczny dystans.

Dlatego w pokoju numer 2046, mimo sprzyjających warunków, nie dochodzi do intymnego zbliżenia, choć tam właśnie On i Ona znajdują swój ‘secret garden’ – to miejsce niedostępne dla oczu i uszu świata, w którym ‘la flor de sus secreto’ mógłby bujnie rozkwitnąć.

Jednak wówczas ‘Spragnieni miłości’ nie byliby już spragnieni, a film Wong Kar-Waia nie byłby tak wyjątkowy.

Jak wyjątkowy jest również ‘Między słowami’ i idąc torem dalszych skojarzeń wątek Stevensa i panny Kenton w ‘Okruchach dnia’. Z racji ‘oczekiwania na spełnienie’ i poezji uczuć zapisanej ‘między słowami’ w ‘okruchach dnia’, które spędzają ze sobą ‘spragnieni milości’…

ocenił(a) film na 10
killashandra

Ja również uwielbiam pamiętną, symboliczną scenę ze ‘ścianą’, która oddziela bohaterów, ukazując ich zarazem ‘tak blisko i tak daleko’ od siebie, nie pozwalając sobie choćby na jedną jedyną chwilę zapomnienia, ukojenia rozpalonych zmysłów i odkrycia swojego własnego ‘tajemniczego ogrodu’, gdyż do końca pragną dochować danego sobie wspólnie przyrzeczenia.

To wszechogarniające, lecz niemożliwe pragnienie spełnienia doprowadza do powstania między nimi dystansu, jednak równocześnie sprawia, że dane jest im przeżyć ulotną nić wzajemnego przyciągania i porozumienia dusz, które w innych okolicznościach mogłoby nie mieć w sobie tak mocno odczuwalnego natężenia.

Owo unikalne i dane tylko nielicznym porozumienie przeżyli również wspomniani przez Ciebie Bob i Charlotte w ‘Między Słowami’ oraz Stevens i Panna Kenton w ‘Okruchach Dnia’. Ja ze swojej strony dorzuciłabym jeszcze Mary O’Brian i Johna Prestona w ‘Equilibrium’, a także Griet i Vermeera w ‘Dziewczynie z Perłą’. Wszyscy wspomniani bohaterowie, choć nigdy nie mieli szansy na fizyczne zbliżenie, to jednak łączyła ich prawdziwa ‘intymność’, płynąca z często krótkotrwałych i silnych emocjonalnie spotkań oraz wyjawienia sobie najskrytszych myśli & marzeń, nawet tych nigdy do końca niewypowiedzianych i ukrytych ‘między słowami’.

‘Soft lights
And eyes that promise sweet nights
Bring to my soul a longing
A thirst for love divine
In dreams I seem to hold you
To find you and enfold you.’

‘Green Eyes’ / Aquellos ojos verdes’/

cherry

Ten - najwyższy – stopień porozumienia, o którym piszesz, a który osiągnęli bohaterowie filmu Kar Waia i innych przywołanych obrazów (nie znam jeszcze tylko ‘Dziewczyny z Perłą’, but it’s just a question of time;), jaki nie wymaga ani słów wyjaśnienia, ani wyrazów potwierdzenia, lecz potrzebuje jedynie obecności tej drugiej/tego drugiego jest dowodem istnienia ‘języka’ emocji, który rozkodować potrafią tylko oni. Którego nie jest w stanie ‘usłyszeć’ otoczenie, ani tym bardziej go zrozumieć, bo jest to najintymniejszy z ‘języków’…

I jednocześnie najbardziej uniwersalny, ponieważ potrafi połączyć zupełnie zdawałoby się przypadkowych ludzi, których więcej zdaje się dzielić, niż łączyć. Jednak jeśli nawet w grę wchodzi tu przypadek, to wcale nieprzypadkowy, ponieważ relacje między nimi odkrywają to, jak niezwykle są do siebie podobni.

Oto dlaczego grawitują ku sobie.

’Zatrzymali się
Oddychający ciszą
Nieodgadnieni’

/To haiku, które znalazłam w zasobach sieci, napisał ktoś o pseudonimie ‘Greeneyes’… Przypadek?/

ocenił(a) film na 10
killashandra

Jedna z postaci ‘Cedrów pod śniegiem’ mówi, że ‘może i przypadek decyduje o naszym życiu, lecz nie ma on wpływu na jedną rzecz – nasze serce’. W taki właśnie sposób postrzegam to, co połączyło bohaterów ‘Spragnionych Miłości’, lecz równie dobrze można tak powiedzieć o porozumieniu, które połączyło Griet & Vermeera czy Boba & Charlotte. Chociaż żadne z nich nie mogło być razem, to jednak mimo wszystko dane im było pokonać ‘szósty stopień oddalenia’ i się poznać w tej ‘mgławicy spiralnej’ znanej pod nazwą życia ;), co tak naprawdę mają szansę przeżyć tylko nieliczni…

‘Never seek to tell thy love,
Love that never told can be;
For the gentle wind does move
Silently, invisibly.
I told my love, I told my love,
I told her all my heart;
Trembling, cold, in ghastly fears,
Ah! she did depart!
Soon as she was gone from me,
A traveler came by,
Silently, invisibly
He took her with a sigh.’

'Love's Secret' ~ William Blake

ocenił(a) film na 10
cherry

Widziałaś usunięte sceny z filmu? Ściągnąłem sobie je z sieci w jednym pliku. Nie wiem czy to wszytskie, ale nawet w nich Waiowi udało się stworzyć jakąś całość. Nie chciałbym aby trafiły do filmu, np. do wersji 'pełnej'. Nie chciałbym bo one funkcjonują nieco obok filmu i chyba miałyby wpływ na pstrzeganie całości i zaburzyło delikatnie ten obraz, któy ma widz po obejrzeniu. Obraz pewnego wyidealizowania relacji bohaterów. Pomimo tego, że historia jest tragiczna.

ocenił(a) film na 10
The_Perfect_Drug

Niestety usuniętych scen nie miałam jeszcze okazji obejrzeć, ale znając kunszt Kar-Waia & jego nieustanne ulepszanie własnych dzieł, to jestem pewna, że wyszły ciekawie, co zresztą potwierdza Twoje zdanie. Swoją drogą jak wielkim musi być perfekcjonistą, że nawet w Caan nie pokazał ostatecznej wersji ‘2046’, lecz nadal ją zmienia & poprawia. Ja jestem jednak ciekawa jego 'final cut' ;)

ocenił(a) film na 10
cherry

Wyszły oczywiście prefekcyjnie, ale nie wkładałbym ich do filmu, bo bez nich jest lepsze wrażenie całości:)

Na święta wracam do domku i obejrzę ta 'fransuką kinową ' wersję '2046'. Ah...

ocenił(a) film na 9
cherry

Bardziej od kwesti miłości u Kar-Waia zastanawia mnie kwestia gry. Kiedy nasi bohaterowie tak naprawdę przestają grać swoich małżonków? Czy w ogóle przestają ?Jeśli tak to kiedy zdają sobie sprawę z rodzącego się uczucia? I w końcu czy owa gra nie wywowała tego uczucia!? Czy w takim razie ich małońkowie są w pełni usprawiedliwieni?!

ocenił(a) film na 10
Sloper_1981

Choć trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na wszystkie postawione przez Ciebie pytania, to jednak przychylam się do słów, które wypowiada jedna z postaci ‘2046’: ‘uczucia opanowują Cię niepostrzeżenie.’

W tak właśnie sposób odbieram również ‘Spragnionych Miłości’, którzy choć świadomi tego, co ich połączyło, w przeciwieństwie do swoich współmałżonków, do końca postanawiają dochować wierności. I to jest u Kar-Waia jednocześnie piękne i bolesne, tak jak niespełniona miłość dwójki jego bohaterów.

cherry

Nie jestem przekonana co do tej domniemywanej wiernosci. To ze pewnych scen w filmie nie ma, nie przesadza o tym, ze nie mogly sie wydarzyc poza kadrem, na tym polega jeden z urokow tego filmu, ze tak naprawde nie wiemy, co faktycznie mialo miejsce. A slowa o tym, ze nie bedziemy jak oni, mozna tez interpretowac niekoniecznie jednoznacznie.

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Wprawdzie nasza wyobraźnia jest nieograniczona i praktycznie wszystko dopowiadająca, ja jednak wierzę, że bohaterów naprawdę łączyła jedynie platoniczna więź i że do końca pozostali wierni swoim współmałżonkom. To czyni ich związek jeszcze bardziej wyjątkowym, choć zarazem boleśnie prawdziwym.

Zresztą myślę, że gdyby Kar-Wai rzeczywiście zdecydował się na ukazanie dosłownej ‘fizyczności’ to jednak byśmy ją w filmie ujrzeli, tak jak np. w ‘2046’. Choć oczywiście Twoja interpretacja jest w równym stopniu prawdopodobna, ja jednak postrzegam ich związek jako nigdy do końca niespełniony, a może po prostu jestem niepoprawną romantyczką ;)

cherry

Moim zdaniem ich wiernosc i tak jest bez znaczenia, jeżeli nie dochowali wierności w swoich sercach ;)
Poza tym, samoudręczenie jest w moim pojmowaniu jednym z większych przewinień przeciw samemu sobie :-)
Nie wiem co może być wyjątkowego w związku, w którym jego strony świadomie skazują siebie na ból. To raczej perwersja albo chroniczny brak wyobraźni, o co jak najbardziej panią Chan posądzam. Jest to osoba tak niezwykle prosta i tak podatna na wpływy z zewnątrz, ze chyba to wlasnie ją najbardziej dręczy, iż po raz kolejny poddałaby się wpływowi kolejnego zalotnika i a nuż znów przypłaciła kolejnym cierpieniem, a przecież i tak cierpi...

To że reżyser wybrał taką akurat wersję przedstawienia można mu tylko przypisać na plus, nie mam zastrzeżeń do realizacji zamysłu, zastanawiam się tylko nad samymi bohaterami. Film jest wspaniale poprowadzony i bardzo fajnie, ze nie jest jednoznaczny. Czy tez jak kto woli wlasnie jednoznaczny, dla mnie jednak nie moze byc jednoznaczny, bo stracilby caly urok, gdybym zalozyla te jednoznacznosc, te slynna platonicznosc, ktorej jakos nie dostrzegam ;)
A ze jest niespelnienie? No jest. W związku z mężem też ma niespełnienie. W związku z żoną Chow też ma niespełnienie i to jeszcze jakie!!!

Czuć się spełnionym możemy nie przez dopełnienie drugą osobą, taką powiedzmy zatkaj dziurą, zresztą ciągle bohaterowie Kar-waia usiłują tę sekretną dziurę w drzewie czymś zatkać, może właśnie innymi istnieniami, których używamy, bo w naszej niedoskonałości na cóż innego nas stać? Spełnienie w związku: czy coś takiego istnieje? Poczucie spełnienia niekiedy tak, jak długo, na ile takie poczucie starcza? Ja oczywiście nie jestem romantyczką, a przynajmniej nie chcę takiego stanu zaakceptować w sobie, po części pewnie i tak jestem, ale jeśli nawet, to raczej ku własnej zgubie niż na odwrót.

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Choć w tym co piszesz jest dużo prawdy, to mimo wszystko jednak dla mnie ich związek zawsze już pozostanie platoniczny, w sferze niedopowiedzenia i niespełnienia.

Myślę, że stał się szczególny i unikalny właśnie przez ich świadomą rezygnację z kontaktu cielesnego, który łączył ich partnerów, a oni nie chcieli postąpić w ten sam banalny i zwyczajny sposób, jakby postąpiło większość ludzi. I jak najbardzie im się to udało, co jednak poprzez wytworzone między nimi niewyobrażalne napięcie, któremu się nie poddali, musiało prowadzić do nieuniknionego rozstania.

Jak najbardziej się zgadzam, że tłumienie własnych uczuć nigdy nie wychodzi nikomu na dobre, jest w istocie prawdziwym, przynoszącym jedynie cierpienie, samooszukiwaniem i samoudręczeniem. Zdawali sobie z tego sprawę również ‘spragnieni miłości’ bohaterowie, a jednak nie ulegli własnym pragnieniom... Zresztą inaczej nie powstałaby powieść Chowa, a my nie mielibyśmy szansy obejrzeć ‘2046’ ;)

cherry

Spełniony Chow może by stworzył jeszcze ciekawszą powieść od wspominków w hoteliku pod różami... ;)

ocenił(a) film na 10
Klitajmestra

Albo & nie ;) Ale wtedy moglibyśmy stracić powieść o ‘łowcy androidów’ ;)

ocenił(a) film na 10
cherry

Tylko jedno zdanie...

Wai zgrabnie 'wycina' i ich związek kryje więcej sekretów... :)

cherry

Ech... wspomnienie tego filmu wywołuje dreszcz na mojej skórze... dreszcz pewnej tajemnicy, która tajemnicą pozostać musi... inaczej nie byłaby już tak intrygująca. To, co niedopowiedziane, nie do końca jasne zawsze działać będzie na naszą wyobraźnię. Chciałabym jednak powiedzieć, że prócz fabuły (i sporów wokół niej rozgorzałych), wątku miłosnego, wart opisu jest rónież klimat filmu, równie tajemniczy, a może nawet i bardziej od miłosnych emocji. Bardzo fascynuje mnie zagadkowość, tajemniczość filmów Kar -Wai'a. Sekret drzewa, bądź też motyw tajemniczego miejsca na krańcu świata, gdzie morskie fale pochłaniają ludzkie żale i smutki w "Happy together"... Poza tym deszcz w "Spragnionych..." cudownie otulający tę parę... wprawiający w zadumę i wyjątkowy nastrój... Pozdrawiam :)