Film po prostu subtelnie płynie, świetna praca kamery, dominujący czerwony kolor w ujęciach myślę, że nie przypadkowy. Klimatyczna muzyka dopełniająca wszystko. Tak się powinno robić filmy o miłości. Jedyną "wadą" jest to, że jest ciut za krótki, mógłby trwać dłużej. Oglądałem wcześniej Chunking Express i Upadłe anioły i dopiero teraz zwróciłem uwagę, że za tymi trzema filmami stoi ten sam reżyser. 3 perełki zdecydowanie.
Oglądałam dzisiaj materiały dodatkowe do "Spragnionych miłości" - było tam wspomniane, że nakręcono dużo materiału. Mam nadzieję, że kiedyś wydadzą (a może już można gdzieś znaleźć) całą płytę (jak najdłuższą) ze scenami, które ostatecznie nie znalazły się w filmie. Może też jakieś fragmenty zamieszczą w "Blossoms" - podobno to też miało być swego rodzaju kontynuacją tej "trylogii" o miłości (Dni naszego szaleństwa, Spragnieni miłości, 2046)?
Chociaż z drugiej strony, czasem lepiej, aby film był krótki - a tak poruszający i piękny, niż dłuższy chociaż o kilka minut, ale aby przez to klimat się zepsuł.