Kosmiczna "przygodówka" z efektami specjalnymi. W sumie nic specjalnie ekscytującego. No, może poza aktorami: Przeczytałem, że Zacharego Quinto wybrano do roli Spocka ze względu na jego fizyczne podobieństwo do oryginalnego z serii. Jeśli tak to ludzie od kompletowania obsady mieli niezłego nosa, bo on zagrał rolę na bardzo wysokim poziomie. Kolejny mój ulubieniec nawet nie musiał się starać za bardzo. Wystarczyło, że był "Misiem Paddingtonem" (znaczy - Angolem w 100%) a wniósł do amerykańskiej super produkcji odrobinę brytyjskiego bzika - mieszanki niewymuszonego luzu, abnegacji, arogancji, nonszalancji oraz uroku osobistego. Dla niewtajemniczonych, to takich kolesi spotyka się w UK na codzień. A reszta... Ja już za stary jestem na "kosmiczne epopeje"! Treść filmu oceniam na 3/10, ale dodaję za efekty specjalne - 1, a za grę aktorów kolejne 2. To razem daje 6/10