Jak na horror kanadyjski prezentuje się całkiem nieźle. Aktorzy spisują się znakomicie i nawet dość komicznie wyglądające strachy nie psują dobrego wrażenia. Mocnym przegięciem jest pokazanie pod koniec filmu psów jako zwidów dziewczyny i robaki obłażące Dale'a. Również i ta piosenka na końcu mi nie pasowało. Mimo wszystko jednak można się porządnie pobać i mieć około półtorej godziny dobrej zabawy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
Racja, robale były przegięte, ale akurat psy były w porzadku. Może były tylko zbyt realistyczne; powinny być pokazane jako gra cieni, czy coś w tym rodzaju, a szczekanie powinny zastępować dźwięki przypominające szczekanie, a tam sobie stały normalne psy. Trochę przesadzili. Tak samo czołg, który sam jeździ; tego już nie da się wytłumaczyć bujną wyobraźnią, nie wiem, co twórcy chcieli przez to pokazać. I co wciągnęło tego dzieciaka pod schody?? No i skąd te ślady pazurów na ścianie w sypialni? Ale cała reszta była w porządku; cienie gałęzi na ścianach, skaleczenie przez rzeźbę, strach, że coś złapie nas za nogi między szczeblami schodów, dźwięki, jakby ktoś zbiegał ze schodów lub walił do drzwi, gra cieni, przez którą widzimy coś, czego nie ma; to było jak powtórka z dzieciństwa :) Bardzo dobrze pamiętam, jak to ze mną było.
No, filmik niezły. Postacie tych zjaw nie były najgorsze, lecz bez nich efekt byłby nieporównanie lepszy. Fajna była scena z lalką otwierającą oczy, albo napięcie budowane przez 'czyjąś obecność'. To właśnie takie rzeczy najbardziej przerażają, tworzą głębię i pole do popisu dla naszej wyobraźni. "Strach przed ciemnością" nie jest filmem wybitnym (nieco plastikowy), za to na głowe bije produkcje typu "statek widmo".
Tez polece. Horrorek pierwsza klas. Wyobraznia plata figle i potrafi wykonczyc. Jak ktos ma slabe serducho lepiej niech sobie odpusci!
Czołg miał tylko zwabić Ryana do ciemnej piwnicy. Zabawce udało tego dokonać, ale twórcy przesadzili jak nic z tym posunięciem. Ogólnie jako całość nie trzymał się kupy. Między innymi na myśli mam te trzy pazury na plecach i ścianie. No, ale zaraz pewnie ktoś wyjedzie ze swoją własną interpretacją.