Moje odczucie było takie same. Osobiście spodziewałem się film na miarę tego Street Fighter'a z Van Damme'em. Ku mojemu zdzwieniu film jest całkiem niezły. Oczywiście to nie jakieś wielkie kino czy coś. Ale nie jest tak jakoś specjalnie idiotyczny jak większość adaptacji filmowych gier.

Ale jak na adaptacje gry film ma jakoś nie wiele wspólnego z grą. Przez większość filmu jakoś zapominałem, że ten film jest o Street Fighter. Ale to nawet dobrze, bo przynajmniej nie wpychali na chama wszystkich postaci z serii, tak jak to był w wyżej wymienionym filmie.

Spodziewałem się że bądzie gorzej. Głupotki są jak na przykład bohaterka żyjąca jak kloszardka.

Zgadzam się z tą opinią. Co prawda Chun-Li, którą pamiętam to raczej posiadała miseczkę D ;), ale ten fragment Pierwszego Koncertu Fortepianowego e-moll Fryderyka Chopina, który grała zrekompensował mi w zupełności te niedostatki wizualne. Po prostu cudo dziewczyna zagrała.

Wydawało mi się przed seansem, że to będzie coś tak mało udanego jak "Mortal Kombat", a tu wyszło całkiem niczego sobie.

MK miał lepszy klimat (chociaż był o wiele bardziej nierealny i fantastyczny)

Generalnie uważam że SF nie powinno się ekranizować ponieważ gra miała strikte mangową kreskę i przeniesienie tych postaci budzi groteskę, z Mortal Kombat jest zupełnie inaczej tam postacie były zeskanowane i wprowadzone do gry z prawdziwych aktorów i ekranizacja jest jak najbardziej w porządku.

Tematyki niby podobne bo obie gry bijatyki ale sporo je wbrew pozorom dzieli.