Prawie 4k głosów i ocena prawie 8/10. Mogłoby to sugerować coś na poziomie "Pól Śmierci", ale próżne nadzieje. Film sprawia wrażenie, jakby był nakręcony wg podręcznika filmochłapa dla gimnazjum. Wszystko jest pokazane z absolutnym banałem i infantylizmem, żeby absolutnie każdy widz zrozumiał o co chodzi i poczuł prawdę przedstawioną. Szkopuł jednak polega na tym, że to nie jest temat dla każdego. Też nie każdy powinien brać na klatę podjęcie się realizacji. Już na pewno nie powinno się dawać takiego materiału kolesiowi, który zasłynął arcydziełami pokroju szakal i nagi instynkt 2.
Shooting dogs to miałki obraz, który traktuje praktycznie wszystkie elementy składowe po macoszemu. Nic nie jest przekonywujące - poczynając od samych bohaterów, przez ich relacje a kończąc na opisie wydarzeń. Doktor House ma w sobie więcej dramatyzmu. Spływa po widzu, jak woda po kaczce, chyba że widz podsumowuje film tekstem "wali po nerach" ale to już temat na inną historię.