Pamiętam ten film z dzieciństwa, ale i teraz mi się nawet podoba. Taki lekki horrorek trochę nawet familijny, z elementami komedii. Najbardziej się rzuca postać głównego bohatera - ten aktor chyba nie brał na poważnie swojej roli i grał dla jaj. Ciągle ma głupi uśmieszek na twarzy, w najtrudniejszej sytuacji zachowuje stoicki spokój (dobra akcja z ucieczką do łódki heheh) a mówiąc zaciąga jak jakiś farmer. Inni też niezgorsi: generał antykomunista który posiada prywatną armię, dzieciak który ani trochę się nie zmartwił stratą całej rodziny, murzyn detektyw karateka... ciekawy ten film, choć lekko już się zestarzał to mimo wszystko gwarantuje dobrą zabawę. W końcu nieczęsto zdarza nam się oglądać filmy o zabójczym jogurcie heheh...