Substancja

The Stuff
1985
5,4 2,1 tys. ocen
5,4 10 1 2088
4,6 7 krytyków
Substancja
powrót do forum filmu Substancja

Cohenowi udała się rzecz karkołomna, jaką jest wymieszanie kilku gatunków filmowych w strawną, nomen omen, papkę. Najciekawsze jest zaś to, że film został zrealizowany bez zacięcia komediowego i choć kilku humorystycznych scen nie zabrakło, to jednak mamy do czynienia z poważnym obrazem, co patrząc na scenariusz nie jest takie oczywiste. Twórcy postawili przede wszystkim na krytykę konsumpcyjnego stylu życia amerykanów, szydząc z konformizmu jaki nie tylko ich cechuje. Przypominają o tym pojawiające się co chwilę reklamy „Stuffu”. Znamienne jest również to, że uzależnieni od produktu ludzie są szczęśliwi, przyjaźni, wręcz nienaturalnie towarzyscy, okazują się jednak być pustymi w środku, wyżartymi wewnętrznie potworami. Pod skorupą fałszu i obłudy nie ma nic poza ohydą i agresją, która ujawnia się gdy tylko napotkają osobę o innych poglądach, czyli w tym przypadku stroniącą od produktu. Alegoria aż nader jasna, a słowa „stajesz się tym co jesz” nabierają nowego znaczenia.

Larry Cohen może się pochwalić sporym dorobkiem filmowym, w którym znajdziemy m.in. serię „It’s Alive”, „Maniac Cop” czy poruszający w swej prostocie „Phone Booth”. Pozwala to być pewnym poziomu omawianego filmu i pod tym względem nie powinniśmy poczuć się rozczarowani. Realizacja jak i gra aktorska są naprawdę przyzwoite, szczególnie wyróżnia się Michael Moriarty jako cyniczny i twardy David Rutherford. Mimo upływu lat dość pozytywne wrażenie robią również efekty gore, które pojawiają się dość niespodziewanie zwiększając tym samym swe oddziaływanie. Niektóre przypominają wręcz sceny ze sławnego reamaku „The Thing”. I to jest właśnie główny zarzut filmu. To przypomni nam się „Coś”, to natkniemy się na wyraźne aluzje do „Bloba” i „Inwazji Porywaczy Ciał” (których zresztą Cohen sfilmował ponownie po kilku latach). Pojawia się pytanie, czy jest to horror ze społecznym przesłaniem, czy też film, w którym tak naprawdę chodzi tylko o zabawę konwencją? A może po prostu o zwykłą zabawę?