Coś mi się wydaje, że wszystkie oceny dające filmowi więcej niż 4 gwiazdki są motywowane samą nostalgią.

Jeśli chodzi o fabułę to nic się nie klei, a paradoksalnie mega głupich scen nie ma za dużo, horror z tego żaden, jedynie cool efekty specjalne z lat 80 są cudowne. Próbowałem znaleźć jakiś punkt zaczepienia do drugiego dna filmu, może jest jakieś nawiązanie do konsumpcjonizmu i fakt, że sytuację kończą żołnierze rodem z leśnej partyzantki jak w jakiejś rewolucji, ale to mocno naciągane. Najbardziej pasuje stwierdzenie, że to po prostu głupi film, dziadek wszystkich sharknado i zombiebobrów. Tylko problem jest w tym, że wszystko jest zrobione jakby na poważnie, a samoświadomych żartów prawie nie ma. Są za to sceny np. z jakimś Charlie'm który wita głównego bohatera kopniakiem, potem się zwierza, że przez substancje zamknęli mu fabrykę, a na końcu zmienia się w bloba, a to tylko jeden dziesięciominutowy wątek o niczym.