PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=203095}
6,5 31 425
ocen
6,5 10 1 31425
6,8 40
ocen krytyków
Suspiria
powrót do forum filmu Suspiria

Tematyczny skok w bok

ocenił(a) film na 7

Nie można odmówić Luce Guadagnino odwagi przy doborze kolejnego projektu. Remake „Suspirii” był bowiem krokiem w stronę innej tematyki, a także innego gatunku od miłosnych uniesień w słonecznych Włoszech „Call me by Your Name”. Przyszło mu do tego starcie z kultowym dziełem Dario Argento. Nie sposób mu będzie uciec od porównań do tego dzieła, zwłaszcza, że postanowił on w bardzo twórczy sposób zreinterpretować klasyk swojego krajana.
Otwierająca sekwencja nie tylko uświadamia widzowi, że ma do czynienia z filmem konkretnego reżysera, ale także z motywami, z jakimi będziemy się przede wszystkim mierzyć. Typowy dla Włocha dynamiczny montaż, choć z początku wydaje się zbyt wyrazisty, z czasem zaczyna współgrać z niepokojącym duchem całego filmu. Grana przez Chloé Grace Moretz Patricia Hingle wparowuje do gabinetu swojego psychiatry zasypując go teoriami spiskowymi na temat szkoły tańca dla dziewcząt do której chodzi. Z czasem okazuje się, że historia przedstawiona na ekranie w dużej mierze opowiada o mierzeniu się zakłamania z prawdą, oraz o tym, jak cienka jest granica pomiędzy transem a jawą.
W filmie Guadagnino raz po raz słyszalna jest relacja radiowa. Dotyczy ona porwania samolotu przez niemieckich terrorystów, którzy identyfikują się z Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Mamy również dużo odniesień do zimnowojennej historii Niemiec czy holocaustu. Te wszystkie połączenia, choć widoczne gdzieś na trzecim, czy czwartym planie, są moim zdaniem kluczowe do zrozumienia, dlaczego włoski reżyser zdecydował się na ten właśnie projekt. Jego wcześniejsze dzieła były pod względem języka filmowego mocno skupione na kreowaniu poczucia, że to, co oglądamy, jest elementem historii, która kiedyś mogła się faktycznie wydarzyć. Ważniejsze od wykreowania jakiejś wizji przeszłości było więc stworzenie wrażenia, że oglądamy faktyczne wspomnienia Elio. „Call me by Your Name” stylistycznie przypomina nieco sen z przeszłości, stanowiący zbiór wspomnień zakodowanych i odtworzonych na taśmie. Sięgając jeszcze głębiej można zobaczyć, że stylizowaną na autobiograficzny zbiór wspomnień książkę André Acimana Guadagnino przerobił na filmową podróż do poszatkowanych chronologicznie reminiscencji z wakacji formujących tożsamość głównego bohatera.
Przeszłość u Guadagnina jest stale obecna i nie pozwala o sobie zapomnieć. Widać to w „Jestem miłością”, gdzie rodzina Recchich nie potrafi odciąć się od wielopokoleniowego dziedzictwa, w „Nienasyconych”, gdy Harry Hawkes powraca stale myślami do czasów, gdy chciał produkować płyty dla Stonesów w okresie ich przeszłości. Widać to wreszcie w „Call me by Your Name”, gdy Elio i Oliver przyjeżdżają na rowerze do budynku, na którym stale widnieje portret Il Duce. W filmach Włocha przeszłość i historia nie zanikają nawet, gdy ten kręci film o wiedźmach w szkole tańca dla dziewcząt.
Po raz pierwszy reżyser postanowił skorzystać z usług jednego kompozytora (debiutujący w tej roli frontman Radiohead, Thom Yorke), i chyba nie wyszło mu to na dobre. Choć muzyka Brytyjczyka świetnie współgra z hipnotycznym nastrojem filmu, to Guadagnino wielokrotnie już udowodnił, że zmysł do dobierania muzyki do poszczególnych scen ma wybitny. W „Suspirii” wszystko wydaje się więc zbyt bezpieczne i mało zaskakujące pod względem dźwiękowym. Choć być może bardziej spójne od wcześniejszych filmów Włocha.
Główna różnica pomiędzy „Suspirią” Guadagnina a Argento kryje się przede wszystkim w ich podejściu do horroru jako takiego. Twórca „Nienasyconych” przez większą część filmu tak naprawdę nie stara się straszyć. Zamiast tego powoli tworzy on atmosferę hipnozy i transu, która dopiero w brutalnej końcówce znajduje swoje ujście. Trzeba jednak zaznaczyć, że Guadagnino nie zawsze wychodzi utrzymywanie napięcia, film wydaje się niepotrzebnie długi i momentami pozbawiony energii. A to spory zarzut, bo Nicholas Windig Refn stwierdził niegdyś, że „Suspiria” Argento to najlepszy film do oglądania na koksie.
Końcowa sekwencja, choć u niektórych widzów wywoływała parsknięcia śmiechu, kupiła mnie w całości. W pokrętny sposób ewokowała ona skojarzenia z pełnymi seksu i krwi scenami z „Climaxu” Gaspara Noé. Trans, szalona praca kamery oraz przemoc: jest tu wszystko konieczne do zakończenia filmu z przytupem na miarę talentu włoskiego reżysera.
„Suspiria” Guadagnino z pewnością będzie mieć spolaryzowany odbiór. To raczej lekki zawód, ale w sumie bo „Call me by Your Name” poprzeczka była zawieszona szalenie wysoko. No i trzeba pamiętać, że mówimy tu o starciu z magnum opus Argento. Nie sposób teraz ocenić, czy remake dorówna kultowemu horrorowi. Z pewnością jednak reżyser nie bał się dodać temu dziełu własnego, autorskiego twistu.
Po więcej tekstów z Wenecji zapraszam na www.kalejdoskop.wroclaw.pl i na nasz facebook: https://www.facebook.com/kalejdoskopwroclawpl/?tn-str=k*F

tybox

Bardzo dziękuję za tę recenzję, która na pewno jest pomocna. Nie czytając jednak niczego i tak wybrałabym się na film Luci Guardagnino. Odpowiada mi inteligencja, plastyczność, wysmakowanie i tematyka jego filmów.Oczywiście,że nie ma tak, że każdy twórca za każdym razem tworzy bestseller. To może być film słabszy, może lekko pretensjonalny (?), ale wiadomo,że będzie mieć swój klimat. Ja się wybieram.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones