Po pierwsze: Nosi bohaterowie nie brudzą się - czy to wycinka lasu, czy przymusowe wsiadanie do wagonu - zawsze są "uprani i wyprasowani".
Po drugie: 2 razy widziałem kamerzystę i raz mikrofon z tyczką - scena wsiadania do wagonu.
Po trzecie: Suchość dowcipów przewyższa suchość pięt pana Karola z Familiady. Nie wiem po co w ogóle w takim filmie są postacie stworzone po to tylko by poprawić szarość
całości - jak ten dzieciak co cały film próbował być śmieszny a nie był.
I tak krew wybuchająca z nosa chłopaka po uderzeniu w drzewo. Majstersztyk efektów specjalnych. Ten smok z Wiedźmina czy gołębie ze Starej baśni to nic.
Nie mam nic do opowieści. Tylko do warsztatu.