"sławnym sportowcem", "sławnym muzykiem"... Nie ważne czy dobrym, twórczym, byle sławnym. Jak mówił Kapuściński: "Dzisiaj już nikt nie chce pisać książek, każdy chce pisać bestseller".
Szczerze pisząc, ostatni raz z taką wypowiedzią spotkałam się w podstawówce, no może w gimnazjum. Osobiście nigdy nie chciałabym być sławna, a nawet rozpoznawalna. Jednak nic w tym dla mnie dziwnego, że ktoś chce być, w końcu każdy pragnie i dąży do tego by załatać jakieś braki. Jedni chcą być bogaci, inni sławni, jeszcze inni poważani lub wpływowi, no a najczęściej chcemy być kochani/lubiani/atrakcyjni - w ostateczności akceptowani ;) Tylko, że apetyt w większości przypadków rośnie w miarę jedzenia i można pozazdrościć tym, którzy znają umiar. Nie sztuką jest chełpić się, że się czegoś nie ma/nie che (a nie ma się takich możliwości), tylko wtedy kiedy masz coś w zasięgu ręki i świadomie to odrzucasz, bo zna się zgniłą stronę i próżną pewnych alejek.