Synekdocha, Nowy Jork

Synecdoche, New York
2008
7,5 15 tys. ocen
7,5 10 1 15473
8,3 31 krytyków
Synekdocha, Nowy Jork
powrót do forum filmu Synekdocha, Nowy Jork

Czy film naprawdę po przez konstrukcję świata w świecie mówi o sprawach ważnych, samotności, niewykorzystaniu możliwości i powtarzalności, próbie kierowania swoim życiem?
Czy jesteśmy nabierani przez reżysera imitacją, czymś co ma sprawić, że widz będzie czuł kontakt z "głębszą myślą" , "wyższą kulturą", "próbą odpowiedzi". A tak naprawdę jesteśmy zarzucani tylko luźnymi ideami i zaskakującym obrazem?

Nadal nie wiem jak ocenić ten film, ale dam 8 za to, że zadaje sobie takie pytania.

ocenił(a) film na 8
wladi

Wg mnie w pewnym sensie jedno i drugie. "Synecdoche" to jest taki film w filmie - jest zbiorem niedokończonych pomysłów i niepasujących koncepcji, ponieważ sztuka Cotarda nim jest. Reżyser nabiera nas imitacją, pokazując na przykładzie Cotarda, że życie jest imitacją. Coś podobnego Kaufman już robił w "Adaptacji".
Można to rozpatrywać jako (autoironiczną) kpinę z artystów, którzy daremnie próbują swoją sztuką rozwiązać zagadkę życia, a także jako środek prowadzący do smutnej puenty, że tak naprawdę nie ma żadnego rozwiązania. Główny bohater umiera nawet nie majac tytułu swojej sztuki.

ocenił(a) film na 8
wladi

'Czy jesteśmy nabierani przez reżysera imitacją, czymś co ma sprawić, że widz będzie czuł kontakt z "głębszą myślą" , "wyższą kulturą", "próbą odpowiedzi". A tak naprawdę jesteśmy zarzucani tylko luźnymi ideami i zaskakującym obrazem?'

Powyższy pomysł świetnie rozwinęli twórcy "Mr. Nobody".

Ten film kojarzy mi się z czymś więcej, jest o kilka klas wyżej. Nie jest pusty w środku. Nie ważne, że nie ma w nim spójnej fabuły - obrazy nie układają się liniowo, tylko tworzą skomplikowany wzór, niepozbawiony jednak sensu.
Trzeba się przygotować na to, że nie dostanie się łatwej odpowiedzi.