Film znacznie gorszy od swojego poprzednika, również sytuującego akcję w latach 70. XX wieku. Draculi za wiele tu nie ma, a i tak jego wejścia są bladym echem tych z pierwszych odcinków cyklu, do tego finał wampira jest w tym filmie - nawet jak na produkcję Hammera - głupi. Cushing jako van Helsing wypada tym razem zaledwie poprawnie, reszta aktorów gra na nijakim poziomie. Fabuła - wyglądająca jak mariaż filmu o wampirach z filmami o Jamesie Bondzie - byłaby i fajna, ale jednak została za słabo rozwinięta. Jedyne plusy to muzyka '70s style (acz nieco gorsza od tej z "Dracula AD 1972") oraz bijący rekordy kiczowatości żołnierze Draculi (czarne okulary plus kamizelki z kożuszkiem). 4/10