Przecież nawet "Cienka czerwona linia" i "Wróg u bram" z miej więcej tego samego okresu to filmy lepsze. Nawet nie chce mówić o filmach z lat 70/80-tych, bo nie wypada. Ten film ma piękne efekty specjalne, ale nic poza tym. Przekoloryzowany, pompatyczny i niedorzeczny. W niektórych scenach nierealistyczny. Niemieccy żołnierze przedstawieni w tym filmie to zgraja idiotów a od wylewającego się patosu robi się niedobrze. W zasadzie tylko scena na plaży Omaha jest genialna. Im dalej tym gorzej...
Nawet Kanadyjczycy śmiali się z Tygrysów, z którymi Amerykanie nie zetknęli się w Normandii :).
Wiadomo, zrobiony pod masowe gusta, wyciskanie łez i tak dalej. Od razu idzie poznać. Dlatego wołają, że niby "najlepszy".
Ten film ma tyle wspólnego z arcydziełem, co sztuka ze sztuką mięsa. Pierwszorzędne rzemiosło. Nic więcej. Sprawnie opisana rzeczywistość z nachalną i patetyczną metaforyczną kodą – subtelność zwieńczenia porównywalna jedynie z gromkim przytupem i gwałtownym uderzeniem cepa, które mają załatwić sprawę głębi przesłania. "Zasłuż na to." WOW.
Twój wiejący pseudo inteligencją komentarz to dopiero głębia przesłania. Stek ogólnikowych bzdur, równie dobrze mogłeś napisać "lubię kotlety schabowe z ziemniakami" ale lepiej było się "popisać" (według twego mniemania) i łechtać swoje ego... kompleksy wyłażą ci jak słoma z butów, zero konkretów bo nie potrafiłbyś niczego napisać, TY SZTUKO MIĘSA <szydzi>
Średni 8.1, prawie 600 000 głosów, 30 nagród, 42 nominacje. Twoje żale są i tak bez znaczenia dla większości.
To już 22 lata a ja wciąż pamiętam relację Mariusza Maxa Kolonko, z premiery w Stanach. Potem pamiętam tłumy przed kinem i ani jednego wolnego miejsca na sali. Ale to co pamiętam najlepiej to ta cisza - tuż po tym jak Kapitan Miller wyszedł na brzeg - nikt nie odważył się sięgnąć po popcorn, wszyscy jak zahipnotyzowani patrzyli w ekran...
Oczywiście można temu filmowi zarzucić wiele, ale czego by się nie mówiło, faktem jest, że "Szeregowiec Ryan" to film epokowy, który na zawsze zmienił kino. Nie da się tego powiedzieć ani o "Cienkiej czerwonej linii" ani o "Wrogu u bram"...