Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na durny pomysł, aby nakręcić kolejną część
''Szklanej pułapki''.
Piątka jest niestety zniszczeniem wszystkich dokonań, jakie ciągnęły się za
McClane'm do tej pory. Zatarła się bowiem jego ironia w postaci ciętego języka, bo to
co Bruce tu wyczynia, to zwykła sztukateria. Ewidentnie widać, że aktor, jest
zwyczajnie zmęczony, zarówno bohaterem którego kreuje, jak i całą tą serią. Po
prostu podszedł do rzeczy z największą obojętnością. Brakowało tylko, aby ziewał na
planie podczas zdjęć. Nawet w poprzedniej części, która też przecież do
najmądrzejszych nie należała, potrafił pokazać swoją moc. Tu kompletne NIC.
Ale nie Willis jest tu głównym powodem, że taka, a nie inna ocena. Reszta aktorów
wcale nie ''wysila'' się lepiej. Lecz gdy scenariusz nie pozwala na więcej, to cóż się w
sumie dziwić.
Największą wadą ''5'', jest absurdalność, brak logiki, niedociągnięcia, jeszcze raz
absurdalność, a więc kupa głupot, rozwlekła fabuła, która o dziwo jest dosyć krótka,
ogólnie cała ta ponaciągana historyjka. Ręce dosłownie opadają, a miała opaść
kopara.
Człowiek patrzy i ...własnym oczom nie dowierza.
Masa nieprawdopodobieństw o których pisał by tu chyba bez końca.
Że niby zwrot akcji? Owszem jest, ale bez większych zaskoczeń. Przeszedłem obok
tego tak samo obojętnie jak McClane, obojętnie patrzył na widza.
Paradoksalnie pierwsze sceny, czyli cały ten moskiewski pościg, jest najlepszym
elementem filmu. Bardzo to widowiskowe, ogrom zniszczeń spory, a brawura może
zaimponować. Lecz cóż z tego, gdy widzę istną MASAKRĘ idiotyzmów, bo wszystko to
spychane jest na drugi plan.
Fajnie, że Merol nie ucierpiał podczas ''bicia pancernika'' (nawet ryski na zderzaku,
reflektory jak nówki!), czy podczas ''skoku'' z wiaduktu i zjeździe po kilkudziesięciu
autach, a już tym bardziej krew z nosa nikomu z głównych bohaterów nie poszła.
Dopiero rusztowania załatwiają sprawę w ich przypadku.
OMG - WTF?! Plus gadki przez telefon, a to już było hehe. Może gdyby miał lat 12....
Ktoś powie, że wnikam w szczegóły. Nie lepiej dać się omamić i pozwolić z siebie
robić komuś ''bezmózga''. To uwłacza szarym komórkom!
Rodzinny fuks, wyczerpuje się już po 30 minutach, a moja cierpliwość jeszcze
szybciej.
Niestety po tym rwetesie, robi się zbyt sennie, a to w filmie akcji, chyba jest nie do
przyjęcia. Wiele scenek jest tu koszmarnie przeciąganych. McClane'owie pitolą coś
''trzy po trzy'', a to nas akurat mało obchodzi. Tak w ogóle, to skąd Johnowi wziął się
synalek? Nigdy nie było żadnych wzmianek na ten temat.
Co jakiś czas ''akcja'' przekształca się w tysiące wystrzelonych pocisków (pewnie w
czterech poprzedniczkach, nie użyto takich ilości amunicji jak tu), aby znów opaść z
sił w ospałość. Wszystko to jakieś takie nijakie, bez polotu i świeżości.
Po prostu tym razem nie ma w tym za grosz ciekawej intrygi.
Finał ze swoimi efekcikami i powolnym tempem, przesłania kolejną falę uroczych
bzdur.
Podsumowując, ta część wbiła przysłowiowy gwóźdź do trumny dla całej serii.
Lepiej by się stało, gdyby powstał zupełnie odrębny film, bo może wtedy oceniłbym
go nieco wyżej. Ale nie ma litości. Tak samo jak w przypadku naszego ''Hansa
Klossa''. Dosłownie obraza majestatu!
Willis to już nie ten John McClane, i nie chodzi mi tu o podstarzenie się, bo emanuje
od niego chłodem emocjonalnym, a reszta nie jest nawet przeciętną rozrywką.
Gdyby nie wspomniany brawurowy początek, reklama Mercedesa, no i oczywiście
Yuliya Snigir FANTASTYCZNIE wyglądająca, uroda najwyższej klasy, bo to ona tu
często przykuwa uwagę, nie oceniłbym tego badziewia nawet na to 3/10.
Jedyny pożytek z tego taki, że gdy się jest w Moskwie, trzeba za wszelką cenę
cierpliwie wysłuchać śpiewów taksówkarzy, a wówczas szansa, że do celu
dojedziemy za darmochę.
Natomiast moja cierpliwość do tego typu produkcji, pomału się zaczyna kończyć.