To nie jest zły film tylko niepotrzebnie wciśnięty w legendę "Die Hard". Jest tu sporo ciekawych scen, zaskoczeń fabuły czy dynamiki akcji i obrazu. BW gra swoje na całkiem akceptowalnym poziomie. Natomiast Jai Courtney jest mało wiarygodny i taki jakby "nierealny" w swojej postaci. Fajna rola Sebastiana Kocha - zapadająca w pamięć. Inspirujące miejsca akcji - Moskwa, potem mityczny Czarnobyl. Wszystkim wyszło by na dobre jakby to był film tylko z BW albo tylko z JC..