Że głupi, że bajeczka, że nierealistyczny. Ciekawe kiedy ludzie zrozumieją że od tego są filmy.
podoba mi się ta wypowiedź : ) tym bardziej, że sam długie lata o tym zapominałem. nie trzeba oglądać z większym lub mniejszym zrozumieniem np. Kieślowskiego, żeby móc dobrze spędzić czas z Johnem McLaynem. no może poza Jamesem...Jamesem Bondem : ) nad którym zachwytów nigdy nie poczuję mimo starań. pozdrawiam...
Przecież filmy mają oderwać od świata, dać zabawę, rozrywkę. Ludziom brakuje wyobraźni, wszyscy starają się być intelektualistami na siłę.
No i o to chodzi
Jak komus sie takie filmy nie podobaja to niech ogląda Klan albo Mode na sukces
Ewentualnie brazylijskie telenowele
Wanted.Ścigani to jest dopiero odchylony film:) o Matriksie nie wspomnę
Ale są jakieś granice odrealnienia. Efektowność, efektownością, ale jeśli film nie funkcjonuje w realiach fantasy, tylko otaczającej nas natury, to powinno się zachować odpowiednie proporcje. Inaczej może zrobić się niezamierzenie śmiesznie i kiczowato.
Przecież taki ma ten film właśnie być, ma być odrealniony i mieć do siebie pewien dystans. A jeżeli ktoś takim kinem nie potrafi się cieszyć, to wina leży po stronie widza a nie filmu. Takie filmy są jak najbardziej potrzebne, nie można wszystkiego brać na serio, trzeba od czasu do czasu się rozerwać i dlatego właśnie powstają takie filmy.
Facet zwisający z dachu na wężu strażackim, to można nazwać ułańską fantazją, ale ten sam facet strącający helikopter przy pomocy samochodu, to już jest dla mnie przesada. To nie Matrix, aby prawa fizyki łamać jak zapałki.
A dlaczego nie? W takich filmach liczy się zabawa, a doszukiwanie się sensu, logiki, czy właśnie praw fizyki nie ma sensu. Po to powstają takie filmy, żeby "prawa fizyki łamać jak zapałki" i bawić! Dlaczego wszyscy biorą filmy na poważnie, po co szukać sensu w czymś, co z zasady jest sensu pozbawione i stworzone po to, aby się człowiek wieczorem nie zanudził. Wszystko zbiega się do tego, że nie potrafimy czerpać rozrywki z rzeczy niepoważnych, że nie mamy dystansu do kina, nie potrafimy się oderwać od ciężkiego życia i przenieść w świat w którym owe prawa fizyki nie mają znaczenia!
A jeżeli chodzi o na prawdę przegięte filmy to są to np. "Transporter 2" czy "Aniołki Charliego" w których odrealnienie już nie bawi, a irytuje. Trzeba uważać żeby film był z przymrużeniem oka, ale nie był za głupi, co szklanej pułapce wychodzie nader dobrze.
Wszystko ok, ale jak można czerpać przyjemność z filmu sensacyjnego, w którym nie ma logiki? Rozumiem, że film surrealistyczny mieć jej nie musi, ale nie produkcja stricte fabularna! Już nawet nie mam na myśli Szklanej pułapki, po prostu zastanawiam się, jak bardzo człowiek musi się nudzić, żeby chcieć oglądać rzeczy bezsensowne;)
Nie do końca mówię o filmie sensacyjnym, ale o filmie akcji. Bo powiedzmy sobie szczerze, Die Hard 4 to bardziej film akcji niż sensacja i take też będzie piąta część. A przgięcia w czwórce były "do kupienia", czego o niektórych fimach powiedzieć nie można. Co bym nie napisał, to ty też masz dużo racji, bo tego typu akcje poważnie wpływają na odbiór filmu. Krótko mówiąc, tego typu film nie może brać siebie zbyt poważnie.
Z cała pewnością nie należy ich brać na poważnie, co do tego chyba nie ma żadnych wątpliwości - było, nie było, to kino typowo rozrywkowe. Sensacja, czy kino akcji, wszystko jedno, pewna doza rygoru czysto rzemieślniczego, jak zachowanie ciągu przyczynowo skutkowego, jest zalecana. Inaczej przyjdzie widzowi "podziwiać" szereg przypadkowych sekwencji z udziałem niedorzecznie wielkich wybuchów i tabunami padających z łoskotem ciał.
Jeśli chodzi o mnie, to jako zdeklarowany fan przyjmuję trylogię Die Hard z całym jej dobrodziejstwem i nie w głowie mi krytykować ją za wybujałą widowiskowość. Przyznać jednak muszę, iż najbardziej podoba mi się pierwsza część, która jest raczej kameralna. Czwórka jest dla mnie typowym przykładem przerostu formy nad treścią, gdzie efekty specjalne miały kompensować niedobory fabularne. Stąd moja obawa, czy aby nie przeholują w ta sama stronę z "piątką" - patrząc na trailer jestem raczej sceptyczny.
I tu się zgadzam. Pierwsza część to naprawdę świetne kino. Co mi się najbardziej podoba to to że John wydawał się bardzo "żywy", "ludzki". Mówił to, co w danej sytuacji powiedziałby prawdziwy glina, w każdej strzelaninie czy bójce odnosił rany, nie obyło się bez draśnięcia, miał jakiś plan, nie działał w większości "na żywioł" i chyba na każdego z terrorystów miał jakiś sposób. Ogólnie: świetnie napisana, wiarygodna postać. Zaś czwórka to większa jazda i odrealnienie, przy czym film który nie wydaje się głupi. Działania hakerów są logiczne, Johna też, chociaż wydaje się być trochę mniej sprytny niż John z poprzednich części. Oba filmy ogląda się wyśmienicie mimo że są bardzo różne i stawiają trochę na co innego. Wciąż wolę jedynkę, ale uważam że Die Hard to najlepsza seria tego typu filmów. A mój temat odnosi się do filmów ogólnie, a nie tylko do Szklanych Pułapek. Mimo to w piątce mogą poważnie przegiąć pałę, patrząc na "dorobek" scenarzysty i reżysera. Mimo to, piątka będzie dobrą rozrywką. Oby.
W pierwszej "Szklanej" chyba najbardziej podobało mi się to, iż McClane działał niejako w ukryciu i był zawsze o krok przed terrorystami, mimo iż był sam jeden i na bosaka. To całe podglądanie bandy Grubera, kombinowanie i kalkulowanie, to było cholernie emocjonujące, szczególnie że John musiał dbać nie tylko o swój tyłek. Faktem jest - jak napisałeś - że gdyby nie ta autentyczność postaci, to że McClane zachowuje się jak gliniarz z krwi i kości, a nie jak niezniszczalny superbohater, w dużej mierze zdecydowało o jakości całej historii.
W czwórce, to już nie jest ten sam McClane, mimo iż dalej sprawnie idzie mu przerabianie hord bandziorów na krwawe durszlaki, to jest już weteranem, człowiekiem wyjętym z minionej epoki, który do świata nowych technologii pasuje tak, jak kula armatnia do Beretty.
Zgadzam się, dla mnie DH, to również jedna z najlepszych - o ile nie najlepsza - serii filmów sensacyjnych.
Pożyjemy, zobaczymy. Po twórcy Maxa Paynea nie należy się spodziewać arcydzieła, ale też nie wypada zawczasu ferować wyroków; jedno można powiedzieć na pewno - John McClane is back.
Ja na gębę Bruca Willisa z tym jego uśmieszkiem nie mogę już patrzeć. 3 była bardzo słaba, 4 to totalny gniot, a 5 to wypłata Brusika.
No to nie ogladaj. NIe wspominaj i nie pisz na forum. Trzymaj sie z dala od Die Hard :D Nie trac zdrowia fizycznego i psychicznego.
Jesteś polaczkiem takim typowym, szukajacym czegoś do narzekania. Daj spokoj juz, jakby byla gniotem to by nie zarobila milionow i nie realizowali by kolejnych czesci ;)
Dobrze piszesz.Tak samo jest z grami.Gry i filmy są po to by móc coś zobaczyć czy zrobić czegoś czego w prawdziwym życiu nie możemy lub po prostu nie wolno.Takich filmów jak szklana pułapka powinno być na serio więcej.
W Szklanej pułapce ma być nierealistycznie, ale za to widowiskowo. To jest seria rodem z lat 80-tych i jak dla mnie takie kino akcji jest najlepsze. Fajerwerki, dużo amunicji i pokazy kaskaderskie. Jak ktoś lubi czysty realizm to nie musi oglądać.
Bo to poje** szukajace realizmu w filmie czy grze, dobra rada - wyjdzcie na dwor. A do załozyciela tematu: Piona! Dobry pomysł z tym tematem ;)
A jasne że tak. Od części drugiej film coraz szybciej zmienia poziom w pion. Film bedzie zapewne słaby ale i tak go obejrzę. tyle ze nie w kinie bo szkoda mi pieniędzy na takie "bajkowe" kino. Wystarczy że film sobie nieźle zarobi na głupich amerykanach.
JoKeR7991, przybij pionę:) Zgadzam się z Tobą. Ale zauważ, że Ci co narzekają wiedzą jaki to typ filmu a i tak go oglądają;)
Ja na przykład myślenie wyłączam tylko raz na dobę, wtedy kiedy idę spać. Nie przekonują mnie twoje błahe powody które zakładają że kino akcji (które lubię), może być bezczelnie głupie, ale co tam "przeca fajna rozpierdziucha".
Części 1,2,3 to filmy którym udało się zachować kompromis między efektami a fabułą, której w die hard 4.0 brak. Dlatego niczego więcej nie oczekuję od części 5.
Nie bezczelnie głupie, tylko przegięte i odrealnione (jak owa Szklana pułapka 4). Bezczelnie głupie to są "Aniołki Charliego" czy taki "W cywilu" którego nie trawię ani trochę. Mam na myśli to, że film to tylko film i należy go traktować z przymrużeniem oka, tym bardziej film akcji. Bo taka właśnie jest rola filmu, ma nas oderwać od otaczającej nas monotonii życia, nudnej rzeczywistości której niektórzy uparcie szukają na ekranie.
Tyle że w szklanych pułapkach od 1 do 3 nie odczułem takiego odrealnienia jak w czwórce. Może to subiektywne odczucie ale tamte filmy miały fabułę która wyróżniała je na tle innych filmów w tej konwencji. Wg mnie 4.0 to kolejna nieudana próba wskrzeszenia legendarnej serii. Czasy się niestety zmieniły i w tym gatunku żądzą w większości sequele i ekranizacje komiksów.
Szczerze? Mam wyłożone w te narzekania, ja lubię tanie i efekciarskie chwyty, więc tak czy siak obejrzę Szklaną Pułapkę. Jedno co mnie irytuje... "A Good day to Die Hard" --> "Szklana Pułapka 5" WTF?