zarówno czwórce jak i piątce nie możemy oczywiście odmówić fajerwerków na najwyższym światowym poziomie realizacyjnym ale... to wszystko. Zobaczcie, że piątka to już znacznie krótszy film. Zabrakło pomysłu na fabułę. Jest tylko rozpierducha. Postać McClane'a ogranicza się jedynie do jakichś słownych retrospekcji. Gra na zdartej płycie. Czwórka i piątka, a szczególnie piątka, niemal zupełnie nie emocjonują jako kino sensacyjne. To zwykłe akcyjniaki klasy A. A przecież oczekujemy od serii z Willisem czegoś więcej. Iskry. MaClane już nie iskrzy. Wypalił się po zwycięskim boju z Jeremym Ironsem w trójce. Nie wykańczajmy do cna tej kultowej postaci w szóstce. Oj nie. Oby nie powstała.