Tak sobie niedawno pomyślałem że skoro były 3 części z włosami na głowie, z fajkami i z zabawnymi tekstami a Die Hardy były dobrą serią filmów akcji, to teraz będą 3 części gdzie mclane jest łysy, nie pali papierosów i wali smute a Die Hardów nie da się oglądać bez żenady. Więc można śmiało czekać na część 6.
Można lubić Willisa, chociaż dla mnie jest obojętny jak kisiel bo Bruce, jakby na to nie patrzeć, to gwiazda jednej epoki tzn przełomu lat 80 i 90, i w miarę połowy lat 90. Bardzo polubiłem jego absurdalną rolę w " Na wariackich papierach ". W ogóle jego wyżyny aktorskie dzielą się IMO na cztery epoki " willisowskie " - podział ze względu na zmieniającego jak kameleon wygląd Willisa ;)
Willis nr 1 - Na wariackich papierach, Die Hard 1, Die Hard 2
Willis nr 2 - Ostatni Skaut, Die Hard 3, 12 małp
Willis nr 3 - Szakal, 5 Element
Willis nr 4 - Armageddon
no i w końcu Willis nr 5 - tzn gówniany Willis bez talentu, bez włosów i bez nałogów. Skwasił się przy " Jak ugryźć 10 milionów " i fermentuje dalej czego przykładem niech będą Die Hard 4 i Niezniszczalni. Dobry Willis to mruczący w upojeniu bluesowe kawałki, schlany cysterną wódy i palący wagony tanich fajek bohater z szklanym tyłkiem przełomu lat 80 i 90. W żadnym wypadku krystaliczny, przeżywający w jednym kawałku wybuch gazu przy twarzy emeryt, do którego można strzelać z bazuki, a on na to jak na lato bo jeszcze polata sobie na rakiecie, wyrwie procesor, umieści w komputerze dzięki któremu położy na łopatki złych hakerów, pozbiera ich broń z której zestrzeli samolot w którym leci szef złych hakerów, zdobędzie sympatię córki, odpocznie rok, poleci do Rosji odbić syna przy okazji ratując świat itp.
Także naprawdę jak ktoś lubi Willisa to proszę bardzo, ale zachwycanie się każdym badziewiem w którym wystąpi jest dla mnie lekko naciągane i nie traktuję tego zbyt poważnie.