Ale trzeba przyznać, że początek filmu jest strasznie motywujący i daje do myślenia.
co takiego bylo w tym motywujacego? zwykly zlepek klamstw zaszczepionych przez inzynierie spoleczna na takiej samej zasadzie co spotkania z tym szmiesznym Chinczykiem, ktory doil hajs z naiwnych lemingow. Lugo przeciez robil dokladnie to samo z naiwnymi emerytami na poczatku filmu. caly ten film byl jednym wielkim zaprzeczeniem amerykanskiego snu i otaczajacej go mitomanii.