Szybcy i wściekli 7

Furious Seven
2015
7,3 160 tys. ocen
7,3 10 1 160177
6,3 31 krytyków
Szybcy i wściekli 7
powrót do forum filmu Szybcy i wściekli 7

To właściwie najlepsze określenie do tzw. muzyki, typowe smyki tutti z komputera rytm bum bum tra-tata-bęc !... no i obowiązkowe crescendo na pogłosach w momentach miedzy dialogami albo buczenie dolnych niby smyków nisko ze niby groźna akcja będzie. Wszystko jakby ktoś podpiął program komputerowy mający dostosować dźwięki do gry komputerowej nie filmu. O niedorzecznościach tu inni piszą pół roku natomiast jestem przygnębiony kierunkiem w którym idzie ostatnio muzyka filmowa z tym ze chcę odnieść to głównie do kina akcji. Nie byłoby najgorzej gdyby chodziło tylko o "wściekle szybkich" i głuchych jak pień, otóż najgorsze ze ta sama muzyczka "z gry komputerowej" wpisuje się w trendy ostatnich m.w10 lat.
Nawet trajler o naszych "wyklętych" i... a jakże, kicz cyfrowy! Jaki ma sens muzyka wyraźnie z efekciarstwem komputerowym w filmie o czasach kiedy nie znano nawet słowa komputer. Zamiast zrobić analog jak w filmach noir to ładują tych programistów i konsultantów muzycznych z jakimś oprogramowaniem wszędzie... Czy nie lepiej wrócić do MUZYKI. Dać zarobić muzykom, kompozytorom zainwestować w sztukę ale ja tych twórców nie obchodzę jako widz, co myślę, bylebym kupił bilet do kina. Ale tu się mylą jak i cała ta technologia. Trójwymiarowość dźwiękowa stworzyła taki syf jako tło muzyczne że aż dziwię się że ludzie to kupują i nie "słyszą" w każdym filmie tego chłamu. Celowo napisałem w cudzysłowie bo ponoć muzyki ma "nie być słychać". Ale niechby to nie było takie naiwne i płytkie.
Po wojnie ugruntowano dekretami i ustalono częstotliwość stroju dźwięku A na 440 Hz. Gdyby tak samo teraz nakazano tworzenie muzyki do filmu no dajmy na to w 70 proc akustycznej, tak jak to robił na początku Morricone jedynie preparując naturalne dźwięki.
Twórcy producenci filmowi póki co obrzydzili mi kino. Te film wytrzymałem 40 min. Potem się przemogłem i dalej spróbowałem tylko po to by zobaczyć cały ten bezsens.
Nie uważam też tego filmu za "wspaniały" hołd dla tragicznie zmarłego aktora, raczej na wykorzystanie tej sprawy by jakoś wyjść z twarzą z faktu kontynuowania i dokończenia dzieła w które wpompowano setki milionów zielonych. Miłych wrażeń dla fanów mimo wszystko.