w STRINGACH rozpoczynają wyścig na pustyni.
Kamera majestatycznie wjeżdża ich właścicielce pod spódniczkę (ona sama nie jest tu istotna, chodzi tylko o jej wycinek, element), celebruje je.
JAMES WAN jako pierwszy tak bezwględnie przestał nas czarować, że o coś chodzi w tym całym nonsensie F&F (dużo się tu mówi i nie wiem, który już raz, o rodzinie, toteż chyba już nikt w to nie wierzy. Ja nie.). Chodzi o pośladki. O nic więcej (bo nawet fur dokładnie nie widać). Pośladki.
Może to wystarczy.
Być może w następnej części zostaną w pełni obnażone?