najbardziej denerwują mnie opinie użytkowników, którzy filmu NIE WIDZIELI, a zamiast tego wypisują bzdury na forum. Obraz Anga Lee to naprawdę kawał dobrego kina, piękne widoki, i po raz pierwszy nie podobała mnie się ścieżka dźwiękowa, no chyba, że ktoś lubi country. Bardzo dobre role pary aktorów odtwarzających postacie pierwszoplanowe. Rozczarowało mnie troche zakończenie, takie typowe dla superpodukcji. I naprawdę, w niejednym momencie łza się w oku zakręciła... POLECAM!
i jeszcze chciałem coś dodać do swojej poprzedniej wypowiedzi. Zauważyliście, z jaką manierą mówił w filmie Heath Ledger? jakby cedził przez zęby lub miał coś w ustach i nie chciał wypluć :P Stad w pewnych momentach nie mogłem go zrozumieć.
Bardzo podobało mnie się to, że w filmie ani razu nie padło słowo gej czy homoseksualista, raz tylko Ennis powiedział "nie jestem, no wiesz... pedziem", ale była to rozmowa między nimi. Stad całkowicie nie rozumiem całej tej nagonki na film! Sceny erotyczne owszem są, ale na ogół to krótkie sekwencje, w ciemnościach czy blasku nocnej lampki. jakoś chwyciła mnie za serce scena, kiedy jack po raz pierwszy przjechał do przyjaciela, ten ich wybuch uczucia był tak spontaniczny, że pewnie kazdy z nas tak by się zachował, witając np. dziewczynę po długiej nieobecności. Podoba mnie się także cały rozwój akcji... której właściwie nie ma :) Film utrzymany jest w spokojnym tonie i pewnie dlatego jest taki urzekający. A te widoki ich "gniazdka miłości" po prostu zapierają dech.
Ehhh, trudno cokolwiek napisać. tyle słów przychodzi na myśl, a jakoś trudno się wysłowić. Niezależnie od tego co inni bedą mówić, dla mnie "Brokeback Mountain" pozostanie jednym z najważniejszych i najpiękniejszych filmów jakie udało mnie się obejrzeć.
Popieram!! A co do gry Ledgera, to wydaje mi się, że jego mówienie jak napisałeś z manierą było ważnym elementem jego postaci. Od początku jest taki zamknięty w sobie i boi się cokolwiek powiedzieć. Jednak widać, że Jack ma na niego dobry wpływ, bo przy nim potrafi się odtworzyć.
Tez mi się podobała ta scena gdy po raz pierwszy po 4 latach się spotkali. Widać było te emocje jakie drzemały w nich przez cały ten czas. To było dla nich takie dzikie...wręcz instynktowne.
Jednak dla mnie najlepszą sceną filmu jest gdy Ennis przebywa, już po śmierci Jacka u niego w pokoju i przytula jego koszulę...Wtedy naprawdę się wzruszyłem.
Tak.Ennis nie należał do osób które dużo mówiły.Jack był inny,był o wiele bardziej otwarty.
Moim zdaniem aktorzy zagrali rewelacyjnie,bardzo spodabała mi się muzyka i zdjęcia.Film jest poprostu świetny.Najlepszy jaki widziałam,daje dużo do myślenia.
Scena z koszulami jest bardzo smutna i przygnębiająca,w tej scenie widać,że Jack'a i Ennisa łączyło wielkie uczucie.
Gejowski... niegejowski... film jest o miłości, tej jedynej, największej, choć nie dość silnej, by przebić się przez warstwę uprzedzeń narosłą na całym społeczeństwie, które chce tylko oceniać, szufladkować i wymierzać wyroki. Nie wydaje mi się, żeby wielkie znaczenie miał fakt, że obaj są facetami. Z podobnymi uprzedzeniami walczy wiele par hetero i homo...
Aczkolwiek fakt - wiele ludzi, słysząc, że film jest 'o dwóch zakochanych kowbojach' prycha z pogardą i odmawia oglądania 'pedalskiego kina'...
Dokładnie. Nie obejrzą go bo jest o miłości 2 mężczyzn. Podobnie jak Wam mi także najbardziej podobała się scena z koszulą. Genialna.
bo ten film jest po prostu o gorących uczuciach i chwyta za gardło , chociaż jestem 100% hetero to sceny erotyczne miedzy nimi mnie nie obrzydzały , może dlatego że były tylko lekko zarysowane a może dla tego że to film o miłości a nie o wulgarnym porno jak co poniektórzy sobie tłumaczą i rzygają do wiadra...