Film science-fiction o budżecie 20 tysięcy dolarów, którego reżyser był jednocześnie scenarzystą, producentem, kompozytorem, autorem zdjęć i montażu. Latający talerz, pełen kosmitów ląduje na Ziemi, aby przygotować tu miejsce dla "nowych mieszkańców". Jednak do jednego z obcych dociera, że na Ziemi również istnieje inteligentne życie i próbuje ostrzec Ziemian. W końcu postanawia poświęcić się, aby przeszkodzić kosmitom w ich planach.
Po tytule spodziewałem się strasznego gniota, a tu całkiem niezły film. Owszem jest tu trochę głupotek, ale do "Planu 9 z kosmosu" dużo brakuje. Mamy tu dużo akcji w tym pościg samochodowy z prawdziwego zdarzenia, fajną strzelaninę i już bardziej badziewny pojedynek z wielkim krabem, aczkolwiek emocjonujący. Do tego...
więcejjak na 20 000 USD to efekty są naprawdę neizłe i fabuła jak na tamte czasy w USA też klasyczna. Godny polecenia dla koneserów gatunku lub historii kina :)
Przybysze z kosmosu wybierają Ziemię na miejsce chowu gigantycznych krabów, które są dla nich głównym źródłem pożywienia. Misterny plan bierze w łeb, gdy u jednego z obcych odzywa się sumienie (widać, to rzecz uniwersalna...) i postanawia nie dopuścić do zniszczenia rasy ludzkiej...
Tandeta z lat 50-ych, całkiem...
Kosmiczna załoga ląduje na ziemi, ich statek przypomina świder (bardzo oryginalny statek jak na kosmitów którzy zawsze latają spodkami). W dodatku na głowach noszą kaski pilotów samolotów myśliwskich, a ich kombinezony mają doklejone lampasy z izolacji.
Pierwsza wymiana zdań miedzy załogą przypomina kłótnie...