Najlepszy film Polańskiego. Prawdziwy, życiowy, zrobiony naturalnie, bez przygłupawej szopki i tajemnic.
Z Polańskich standardowych „Dziecko Rosemary” i „Wstręt”.
nie pamiętam kiedy widziałem coś tak smutnego :) czy najlepszy trudno powiedzieć, ale pięknie nakręcony, zagrany, poezja...
Nie tak znowu trudno. „Tess” opowiada o uczuciach mogących dotknąć każdego. Polański, poza tym wyjątkiem, reżyserował epizody. „Nóż w wodzie”, pod względem scenariusza, też jest ok., ale to tylko drobna zapowiedź... kariery, która z jakichś przyczyn (nie wnikam) potoczyła się w dziwacznym kierunku.
Jeśli w filmie nie ma tajemnicy, to nie jest ciekawy. Ten film był o niczym, może najwyżej o tym, że panienka sama się wpędzała w nędzę swoim postępowaniem, a rudemu paniczykowi nie pasowało, że miała przed nim innego faceta. No to w dzisiejszych czasach by sobie biedaczysko nie poradził psychicznie. Bez porównania z Dzieckiem Rosemary, ale to też inny gatunek i ciężko porównywać. A co do filmów o uczuciach - można było zrobić to lepiej. To już serial Jan Serce lepiej opowiada o uczuciach, niż Tess.
Polański zdołał nie wcisnąć w "Tess" "cudów niewidów", "niesamowitych przygód"... Nakręcił "zwyczajny" film obyczajowy, dramat, o tobie, o mnie.
Pod względem przejść bohaterów być może, tyle że Polański ma w CV więcej filmów o zwykłych ludziach, no i pisanie o "głupawych szopkach", to już jest delikatnie ujmując wyjątkowo niefortunne sformułowanie.
No właśnie nie bardzo ma, ale to przecież jego wybór. Nie chce mi się być obiektywnym, jestem fanem prostoty w sztuce. Wydziwianie mnie odstręcza.
"No właśnie nie bardzo ma..."
"Nóż w wodzie", "Wstręt", "Rzeź", czy "Pianista" to też są filmy o zwykłych ludziach.
Podtrzymuję. W filmach, które wymieniłeś, występują "zainteresowani". Tess jest prostą, przypadkową historią.
Ponoć ludzie dobierają się skalą cynizmu, i tak też rozumiem odczuwanie w ogóle.