Film wyreżyserowany przez autora scenariuszy kilku części "Piły". Budzić to może pewne obawy. Nie to żebym nie lubił serii filmów o pasterzu zagubionych konsumenckich dusz imieniem Jigsaw, po prostu seria stała się tak poplątana i nieprawdopodobna, że zaczęła sprawiać wrażenie iście groteskowe i najzwyczajniej w świecie mi się znudziła.
"The Collector" nie przypomina jednak za bardzo "Piły". Mamy co prawda pułapki i bardzo nowoczesny "wygląd" filmu, a także krwiste sceny śmierci, ale to jedyne podobieństwa.
Omawiany film to typowy straszak z prostą fabułą podczas gdy "Piła" to nader krwisty thriller z koszmarnie moralizującym czarnym charakterem. Marcus Dunstan nakręcił film oparty na prostym, acz stosunkowo oryginalnym pomyśle, z banalną i średnio prawdopodobną fabułą, która mimo wszystko trzyma się kupy. Wszystko jest świetnie zrealizowane, ładne barwy, świetna muzyka, elegancki klimat, wartka akcja i niezły suspens. Czego chcieć więcej? Praca kamery w domu zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Pomimo, iż film stara się straszyć trzymać w napięciu (co na mnie zadziałało) nie brakuje też atrakcji dla spragnionych posoki.
Gdy zakończyła się moda na slashery wskrzeszona "Krzykiem" Cravena, a remaki azjatyckich ghost stories przestały przynosić ogromne dochody (jak mniemam) przyszła kolej na przejęcie innego wymysłu naszych skośnookich milusińskich - torture porn. Nazwa to niechlubna, choć w przypadku korzeni nurtu - dość adekwatna. O ile "Hostel" przy dość okrojonej fabule faktycznie mógł przywodzić na myśl "Guinea Pig", o tyle inne krew dzieła ostatnich lat ("Inside", "Frontiere(s)") mają do zaoferowania znacznie więcej.
Podobnie "The Collector" nie jest filmem bazującym na gore. Krwawe, brutalne sceny są tu jedynie dodatkiem. Dodatkiem smakowitym, mocnym i dla niektórych szokującym, ale nadal dodatkiem. Mamy tu takie atrakcje jak zaszywanie ust, ucinane palce, nabijanie na gwoździe i wiele innych atrakcji. Jednak podstawową siłą nie było tu okazanie tych okropieństw, kamera bowiem nie katuje nas zbyt długo widokiem ofiar. Funkcja tych scen jest inna. Kiedy wiem, jakie okropieństwa serwuje nam reżyser, zaczynam odczuwać niebywały niepokój, niemalże strach, gdy widzę jak dwójka niewinnych młodych ludzi idzie nieświadomie na pewną śmierć.
"The Collector" nie jest kamieniem milowym w świecie filmowego horroru, ale jest świetnie zrealizowanym, trzymającym napięciu, brutalnym horrorem, który wgniótł w fotel (dokładniej w łóżko) maniaka grozy, za jakiego się uważam.