PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1209}
7,6 36 632
oceny
7,6 10 1 36632
6,9 13
ocen krytyków
The Doors
powrót do forum filmu The Doors

Trzeba uzupełnić

ocenił(a) film na 9

Uważam, że film został wyreżyserowany i zagrany doskonale, ALE by zyskać prawdziwy obraz The Doors trzeba go uzupełnić innymi źródłami, bo w tym nie ma tego dużo. Polecam 9/10 za wykonanie.

ocenił(a) film na 4
denis3496

Z żalem stwierdzam, że film jest niestety słaby i o niczym:( mam nadzieję, że Jim nie byl takim zadufanym w sobie pustakiem, który bez dopalacza nie potrafił wykrztusic z siebie całego zdania, a co dopiero zaspiewac całą piosenkę, do których z resztą pisał teksty nie dlatego, że był obdaronym talentem, i miał cos do powiedzienia, ale dlatego, że spisywał swoje "haluny" wywołane rożnego rodzaju środkami psychoaktywnymi. Idąc tym tropem, kazdy kto przyćpa jest poetą. Tyle tylko, że z takich tekstów nic nie wynika, nie maja żadnego sensu, są o niczym. Ten bełkot i brak szacunku dla publicnosci był tak męczący, że ogladam go po kawalku, bo nie starczało mi cierpliwosci na dlużej niż 40 min.

ocenił(a) film na 9
melpomene_fw

Szanuję twoją opinię. Bardzo prawdopodobne, że fani the Doors będą trochę wkurzeni. Każdy powinien sam go obejrzeć. Ja podszedłem do tego filmu lekko blady na ich temat. Teraz pora na dokument.

melpomene_fw

Jestem fanem The Doors i oglądałem wiele filmów dokumentalnych na temat tego zespołu i w każdym z nich pozostali członkowie grupy mówili, że Jim chlał na potęgę. To przede wszystkich alkohol zniszczył mu zdrowie i był przyczyną jego przedwczesnej śmierci.

Film Stone'a był mocno krytykowany przez legendarnych muzyków. Wiele scen jest po prostu nieprawdziwych, jak również sam wizerunek Morrisona. W filmie praktycznie widzimy tylko jego szaleńcze upojone alkoholem i narkotykami oblicze, podczas gdy był podobno człowiekiem o dużym poczuciu humoru, czego na ekranie zupełnie nie widać. Czy był megalomanem i chamem? Na pewno po trosze tak. Wystarczy obejrzeć oryginalny materiał z koncertów The Doors, Stone dość wiernie oddał jego dość wulgarne i prostackie zachowanie na scenie. Lubił prowokować.

ocenił(a) film na 4
ivaxxavi

Wiem, ze film był krytykowany, a muzyka to jedno, dla czego warto obejrzeć film, choć mało jej więcej jest pijackiego bełkotu...Postać Jima totalnie mnie odpycha, mimo że wizualnie był super:)... A jeśli chodzi o poczucie humoru wyłapałam fragmenty:)

ocenił(a) film na 10
ivaxxavi

Należy zacząć od tego, że film Stone'a nie jest filmem dokumentalnym i masz całkowitą rację co do nieścisłości i jednowymiarowego obrazu wokalisty. Jest to pewnie bardziej rażące dla tych, którzy czytali chociażby książkę Hopkinsa i Sugerman'a. Zdecydowanie lepiej przybliża epokę, która minęła trochę zbyt szybko:) Myślę jednak, że Val Kilmer w roli Morrisona dobrze pokazał tęsknotę za wolnością, gniew i namiętności jakie towarzyszą wielu z nas.


ocenił(a) film na 9
ivaxxavi

Mnie bardzo ten film przypadł do gustu, ale fakt, że ukazuje głównie Jima z jednej jego strony. On był niezwykle wrażliwy, ale przez picie, w ręcz chlanie stał się gburowaty. Jednak ta wrażliwość zawsze w nim była. To co robił z publicznością i fanami z jednej strony było chamskie, ale on chciał przekraczać granice schematów, nie chciał, by ludzie przychodzili tylko i wyłącznie na koncert, byli widzami, ale również chciał dotrzeć do ich psychiki, jakoś ich prowokować do myślenia, choć nie wszystkim to się podobało, bo jednak przychodzili z myślą usłyszenia ich muzyki a nie jakichś wywodów upitego Jima. Wciąż nurtuje mnie to, czy Jim potrafiłby tworzyć bez tego wszystkiego, alkoholu, używek, narkotyków? To miało wpływ na niego, zawsze takie rzeczy mają wpływ na psychikę, ale czy geniusz człowieka nie polega na tym, że potrafi on takie rzeczy osiągnąć bez takich substancji?

ocenił(a) film na 8
melpomene_fw

myślę, że w filmie broni się poezja Jima - dodano tylko kilka scenek, bo to przecież film ;-)
dziwię się że mając przy boku taką Muzę, którą poznał przy "love street" - miał zamiar przestawić swoje życie na tory paryskie, o czym była zajawka przez dodany kawałek Chopina w "hyacinth house" (chociaż w tym przypadku wokal jest beznadziejny)

natomiast, co było pierwsze poezja czy używki? pewnie trzeba by spędzić dzień w butach Jima, żeby to wiedzieć... ;)

pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
swierszczFW

co racja, to racja :)

ocenił(a) film na 10
denis3496

Przede wszystkim ja ten film odbieram nie jako typowy film biograficzny, ale jako pewną wizję Stone'a na temat Jima legendy, która nie koniecznie obala mit. Mi na przykład taka wizja bardzo się podoba. Jakoś zawsze miałem wrażenie słuchając Dorsów, że tak to wyglądało. Przecież nikt inny nie stworzyłby takiej muzyki. To oczywiście moje odczucie, ale wpływa na to, że film uważał za arcydzieło i na pewno najlepszy film Stone'a, a za wcielenie się Morrisona dożywotnia wdzięczność dla Vala Kilmera. Cały czas będę twierdził, że nikt nie zagrałby lepiej.
Aha, a postać Jima wcale mnie nie odpycha. Potrafiłem się wczuć w nią jak nie wiem co.

ocenił(a) film na 9
chemas

Dobrze ujęte.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones