Przesadą pewnie będzie jeśli obraz ten nazwę nową wersją Romea i Julii, chociaż porównanie takie nasuwa się samo. Historia złego chłopca, co ja mówię, mężczyzny i dziewczyny z dobrego domu, która wykazuje pewien syndrom dla ofiar przemocy. No może to górnolotne stwierdzenie, ale ilu z nas zakochuje się w swoim oprawcy?
No chyba, że oprawca ten jest przystojny, a na dodatek ratuje Ci życie.
Ten film nie niesie ze sobą żadnego optymistycznego przesłania, chociaż jest o miłości, o tym ile kobieta potrafi znieść jeśli dokona już wyboru tego jedynego. Para zakochanych ludzi wyrywa dla siebie momenty z ich bardzo skomplikowanego życia. Przesłanie filmu jest wyraźne - no regrets. Jakoś to angielskie sformułowanie pasuje tutaj najlepiej, dziwne zresztą, że w języku polskim nie występuje podobny zwrot, który miałby tak wyraźne nacechowanie.
Spora część chińskiej filmografii jest oparta lub zawiera elementy opisujące tamtejsze środowisko przestępcze - triady, i ten film nie jest wyjątkiem. Dodatkowo dorzucono do fabuły również fascynację do szybkich motocykli, która opanowała wschód, zanim zachód wykorzystał to jako przewodni temat filmowy. Film jest bardzo romantyczny i przyjemny.
Już od dawna chciałam go zresztą zobaczyć, a to za sprawą filmu "Needing you", w którym główna bohaterka grana przez Sammi Cheng opowiada swojemu szefowi (którego gra zresztą Andy Lau) o wczorajszej randce, używając określenia, że było jak właśnie w filmie a Moment of Romance. To wyraźnie akcent tego, jak ten film wdarł się do powszechnej świadomości i stanowi pewien kanon. Zasłużenie? To pewnie musicie sprawdzić sami.