Błagam, pomijając te ''powalające'' efekty specjalne, grę aktorską i tą''niesamowitą''fabułę , mógłby ktoś jeszcze pomyśleć o końcówce i o czymś , co byłoby punktem kulminacyjnym ......;/ Czy odczuwaliście to samo...?
Mina psa na ostatnim ujęciu tego dzieła, podsumowuje moje odczucia.
Kino klasy C albo niżej. Pomysłodawca tego filmu, może sobie podać rękę z twórcami Sharktopusa.
Nazwanie tego "filmu" katastroficznym to jakieś nieporozumienie. To ewidentnie komedia, na której ubawiłam się do łez. Dawno się tak dobrze nie bawiłam, chyba od czasów "Seksmisji" się tak nie śmiałam :D Najśmieszniejsza scena filmu - strażak polał piorun wodą (chyba każde dziecko wie, że woda przewodzi prąd i np. nie wolno suszyć włosów suszarką nad wanną pełną wody), a zaraz po jego spaleniu wykonano telefon do "służb specjalnych" z komunikatem, że woda przewodzi prąd i żeby kolejni "inteligentni" strażacy nie próbowali igrać z piorunami za pomocą wody. A tak na serio, to jakim cudem wyszkolony strażak, który umie udzielić pierwszej pomocy, jest na tyle zaradny, że nosi ze sobą latareczkę, nie wie tak prostej rzeczy i wręcz popełnia samobójstwo, bo tylko tak można nazwać polewanie prądu strumieniem wody...