Jordan podobnie jak parę lat wcześniej, w Excaliburze John Boorman o rycerzach okrągłego stołu proponuje odczytanie na serio bajki o Czerwonym Kapturku z wilkołakami w tle.

Pomysł zacny, gdyż sama bajka pierwotnie była skierowana do kobiet w celu ostrzeżenia ich przed przypadkowymi znajomościami. Twórca „Wywiadu z wampirem” proponuje nam wysmakowaną plastycznie opowieść „na serio”, konsekwentnie budując klimat grozy. Szkoda tylko, że zapomniał o ciekawej i wciągającej fabule. „Towarzystwo wilków” jest jak bombka choinkowa na zewnątrz piękna, ale w środku pusta. Sam klimat grozy podszyty pewną dawką erotyzmu nie wystarczy, bo sam film dłuży się w niektórych momentach niemiłosiernie.

Są filmy z marnym scenariuszem, ale pięknie nakręcone np. „Pojedynek” Ridleya Scotta, w którym dwóch facetów przez cały film tłucze się na szabelki. Scott jednak potrafił z tego wycisnąć ile się dało. Tutaj nie wyszło do końca jak powinno.